Żywność – jedyna szczepionka

Żywność – jedyna szczepionka

16 października obchodzimy Światowy Dzień Żywności. W tym roku powodów do świętowania jest więcej, bo Światowy Program Żywności ONZ (World Food Programme, WFP) otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. To jednak tylko pozorny pretekst do radości. Na całym świecie z powodu ostrego głodu, zagrażającemu zdrowiu i życiu, cierpi około 135 mln ludzi. Pandemia COVID-19 jeszcze pogłębi ten problem.

Na plecach niosą worki z jedzeniem, brodząc w wodzie po kolana. Ta jest wszędzie. Zalewa ciężarówkę, która powoli zapełnia się ładunkiem, jeden worek po drugim. Kilkunastu ludzi, może jest ich nieco więcej, ma jeszcze sporo pracy. Towar trzeba było przeprawić przez rzekę, od kilku dni nie da się inaczej dostać do Mingkaman. Podobnie jest w wielu innych miejscach. Nie tylko tę okolicę, lecz także dużą część kraju nawiedziły największe od 60 lat powodzie. Sudan Południowy znów walczy o życie. Czarnoskórzy mężczyźni, którzy z mozołem zapełniają pakę samochodu, tworzą zespół Światowego Programu Żywnościowego ONZ. W Sudanie Południowym pracuje dla niego 1250 osób. Co roku 5 mln ludzi w tym kraju korzysta z ich pomocy – dzięki programowi dostają żywność lub środki potrzebne do jej produkcji. Wysiłek ludzi rozsianych po całym świecie doceniono Pokojową Nagrodą Nobla. Niestety nie mają czasu, by się nią nacieszyć.

Głód, wojna i COVID

– Pandemia COVID-19 to kolejny punkt na długiej liście niebezpieczeństw i zagrożeń zdrowotnych, ale też innych czynników, które niszczą w Sudanie Południowym szanse na pokój i dobrobyt. Robimy, co możemy, by wyprzedzić bieg wypadków, przewidywać ograniczenia dotyczące przemieszczania się i dostępu do części kraju. Zawczasu staramy się przenieść ludzi, nasze zespoły reagowania, żywność i inne środki do biur terenowych, tak żeby, jeśli nastąpi lockdown, wszyscy byli wśród potrzebujących, a nie w stolicy – tłumaczył w wywiadzie dla UN NEWS Matthew Hollingworth, szef misji UN World Food Programme w Sudanie Południowym. Obecnie największym jego zmartwieniem jest powódź. Według danych WFP dotknęła ona 700 tys. osób i zalała wsie, domy, uprawy. Zginęły także zwierzęta hodowlane. Szkoły nie prowadzą zajęć, zamieniły się w schroniska dla bezdomnych. Pomocy humanitarnej potrzebuje około połowa mieszkańców kraju, czyli 5,5 mln ludzi. Dramatyczna sytuacja panuje w stanie Jonglei, gdzie głód jeszcze przed powodzią dotknął 1,4 mln ludzi, w tym 300 tys. dzieci poniżej piątego roku życia, już wcześniej niedożywionych. Bez pomocy WFP i współpracujących z nim lokalnych organizacji mieszkańcy nie mają szans sobie poradzić.

Pieniądze albo głód

Nagrodę Nobla przyznano Światowemu Programowi Żywnościowemu ONZ „za wysiłki na rzecz zwalczania głodu, za wkład w poprawę warunków pokoju na obszarach dotkniętych konfliktami oraz za działanie jako siła napędowa w wysiłkach na rzecz zapobiegania używania głodu jako broni w czasie wojny i konfliktu”. Sudan Południowy jak w soczewce skupia wszystkie te elementy – głód oraz powodowane nim, ale i pogłębiające go konflikty. Wykorzystywanie żywności, a dokładnie blokowanie jej dostaw jest używane jako broń przeciw mieszkańcom. Na ten ostatni element niedawno zwróciła uwagę Rada Praw Człowieka ONZ. Światowy Program Żywnościowy ONZ jest największą na świecie organizacją humanitarną. Działa w 88 krajach i tylko w ubiegłym roku wsparł 100 mln osób. To wciąż za mało, bo według szacunków WFP ostry głód dotyka 135 mln ludzi na świecie. Ubiegłoroczny, rekordowy budżet programu wyniósł 8 mld dolarów. To też mało. By zrealizować wszystkie zadania, z którymi do niedawna chciał się zmierzyć, potrzeba ponad 4 mld więcej. Sytuacja jednak się zmienia, potrzeby także. Zebrać niemal 7 mld dolarów w ciągu pół roku – taki cel stawia sobie obecnie WFP. Nowe wyzwania i większe potrzeby wywołała pandemia koronawirusa. Prognozy mówią, że liczba głodujących wkrótce może się nawet podwoić. Winny będzie SARS-CoV-2, paraliżujący gospodarkę, odcinający od świata kolejne obszary i utrudniający dotarcie z pomocą do potrzebujących. Do tego wydatki, których nie da się uniknąć – trzeba utrzymać pracowników w najodleglejszych zakątkach globu. To jednak nie jedyne koszty. WFP to też flota: 5600 ciężarówek, 100 samolotów i 30 statków. Jeśli pieniędzy zabraknie, eksperci ONZ nie owijają w bawełnę – każdego dnia z głodu umierać będą tysiące osób. To już się dzieje – głód zabił w tym roku 7 mln ludzi. – Jeżeli nie poradzimy sobie z pandemią, ta liczba wzrośnie trzy-, cztero-, a może nawet pięciokrotnie – ostrzegał szef WFP David Beasley podczas konferencji Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa. – Musimy zebrać dużo więcej niż dotąd. Istnieje śmiertelne niebezpieczeństwo, że znacznie więcej osób umrze z powodu szerokich społecznych i gospodarczych konsekwencji pandemii niż bezpośrednio przez wirusa – dodał Beasley, apelując nie tylko do rządów, lecz także do 200 światowych miliarderów, których łączny majątek wynosi 8 bln (!) dolarów. WFP ma w tym roku na koncie prawie 6,5 mld (stan na 3 października, wg danych publikowanych na www.wfp.org). To znacznie mniej, niż potrzebuje.   Głównym sponsorem WFP są Stany Zjednoczone. Ich wsparcie znacząco wzrosło od 2014 roku i regularnie zaczęło przekraczać 2 mld dolarów. W ubiegłym roku wsparcie osiągnęło najwyższy dotąd poziom niemal 3,4 mld dolarów. Entuzjazm jednak słabnie, gdy przyłożymy do tych kwot właściwą miarę – kolejny z pakietów stymulacyjnych, które władze USA przyjmują, by ratować swoją gospodarkę w obliczu pandemii koronawirusa, ma opiewać na kwotę 1,8 bln USD. To kwota prawie 500 razy większa niż ta, którą Stany Zjednoczone wspomogły WFP w 2019 roku. Od 2016 roku, gdy Kanada ograniczyła przekazywane środki, trzy kolejne miejsca na liście sponsorów zajmują trzy największe budżety europejskie – niemiecki, brytyjski i Komisji Europejskiej. Z tych trzech źródeł na konto WFP w 2020 roku wpłynęło dotąd 1,7 mld USD. W 2018 wzrósł też wkład Zatoki Perskiej – Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie za ten i przyszły rok wpłaciły łącznie ponad 1,1 mld. Jednak w tym roku, kiedy pomoc jest potrzebna najbardziej, próżno ich szukać w czołówce stawki.

Szczepionka na chaos

„Pandemia koronawirusa przyczyniła się do nagłego wzrostu liczby ofiar głodu na świecie. W krajach takich jak Jemen, Demokratyczna Republika Konga, Nigeria, Sudan Południowy i Burkina Faso połączenie brutalnych konfliktów i pandemii doprowadziło do zdecydowanego wzrostu liczby osób żyjących na granicy głodu. W obliczu pandemii Światowy Program Żywnościowy wykazał się robiącą wrażenie zdolnością zintensyfikowania wysiłków. Jak stwierdziła sama organizacja – póki nie mamy medycznej szczepionki, żywność jest najlepszą szczepionką przeciw chaosowi” – czytamy w uzasadnieniu do decyzji o wyborze laureata tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla. Rzeczywiście, aktywność WFP bezpośrednio wpływa na gospodarki obszarów, na których działa. Jest nie tylko największą tego typu organizacją na świecie, lecz także wydaje najwięcej ze wszystkich instytucji pomocowych. W 2019 roku gospodarki 64 państw, na terenie których jest obecna, zasiliła kwotą 2,1 mld dolarów. To pieniądze, które trafiły między innymi do lokalnych rolników. Trzy czwarte żywności, którą dysponuje program, pochodzi bowiem z krajów rozwijających się, a jednym z celów jest wspomaganie farmerów w produkcji nadwyżek żywności, a następnie pośrednictwo w ich sprzedaży.

Żeby dzieci nie zasypiały głodne

W rozwiniętym świecie nikt nie powinien kłaść się spać głodny – mawia David Beasley. Niestety, to ciągle tylko życzenie. Niedożywienie, niedojadanie, a w końcu realny głód to rzeczywistość 690 mln ludzi. Jednym z nich jest Arafat, którego historię opisuje WFP. Taczka to najważniejszy środek transportu 37-latka. Gdy pcha ją ulicami Sany, stolicy Jemenu, ma na niej mąkę, suszoną fasolę, cukier i sól. To wszystko dzięki dostawie programu. Wizja braku żywności zagląda w oczy wszystkim mieszkańcom kraju. Toczą się tam walki aż na 40 liniach frontu. Rosnące bezrobocie i ceny spychają gospodarkę na krawędź przepaści. Dziś w Jemenie niewiele brakuje, by cofnął się on w rozwoju do sytuacji sprzed dwóch lat, gdy niemal cały kraj był pogrążony w głodzie. To też jedno z miejsc, do których z pomocą stara się docierać ONZ. Stara się, ale przez topniejące fundusze staje się to coraz trudniejsze. Pierwsze cięcia już wprowadzono, a wkrótce zapewne nie da się uniknąć kolejnych. Tu także sytuację pogarsza pandemia. W Jemenie wskaźnik śmiertelności wśród chorych na COVID-19 jest jednym z najwyższych na świecie. Koronawirus, dokładnie tak jak w Sudanie Południowym, to tylko jeden z punktów na długiej liście bolączek i problemów. Pierwszym jest wojna, a za nią szereg kłopotów gospodarczych. To właśnie z powodu przetaczających się przez kraj walk Arafat stracił pracę. Mimo pomocy ONZ trudno mu utrzymać rodzinę. Z czworga dzieci u jednego, najmłodszego Sultana, zdiagnozowano poważne niedożywienie. – Od urodzenia był bardzo słaby. Bardzo się bałam, że mogę go stracić. Która matka by się tego nie bała – opowiada Om, żona Arafata. Dziś, gdy chłopiec może liczyć na dodatkowe wyżywienie, nabiera sił, ale nadal potrzebuje opieki lekarskiej. Niemal połowa dzieci w Jemenie ma problemy związane z niedożywieniem – nie rosną, nie rozwijają się umysłowo tak, jak ich rówieśnicy z krajów rozwiniętych. Aż 2 mln dzieci nie dojada, a 360 tys. może z tego powodu umrzeć. By pomóc im i ich rodzicom, WFP potrzebuje 200 mln dolarów miesięcznie, czyli około 2,5 mld rocznie. Na konta programu na realizację jego działań na całym świecie w tym roku wpłynęło 6,4 mld. Do Jemenu trafiła połowa potrzebnych środków. – Potrzeby w Jemenie są większe niż kiedykolwiek ze względu na toksyczny koktajl walk zbrojnych, kryzysu ekonomicznego i koronawirusa. Wsparcie dla działań humanitarnych jednak maleje –alarmuje szef Światowego Programu Żywnościowego w tym kraju Laurent Bukera. – Robimy, co możemy, korzystając z tego, co mamy, ale to za mało. Nie możemy siedzieć i patrzeć, jak ludzie spadają w przepaść. Stąd kolejne apele o wsparcie – dla programu i dla Jemenu.

Głód pomocy

Brak wsparcia na co dzień najprościej można pokazać przez skromne posiłki Arafata i jego rodziny. Jedzą dwa razy dziennie: rano i wieczorem. – Kurczaka mieliśmy jakiś miesiąc temu. Ale kurczak nie jest najważniejszy, jest drogi, za tę samą cenę mogę kupić składniki na dwa posiłki i coś dla Sultana, choćby pieluchy – opisuje sytuację ojciec. I dodaje: – Robię wszystko, by moje dzieci nie szły spać głodne. Jednak nie zawsze Arafat jest w stanie temu zaradzić. Podobnie jak miliony rodziców na całym świecie, dla których walka o żywność dla dzieci to codzienność.

– W świecie bogactwa czymś dramatycznym jest to, że setki milionów ludzi idzie spać głodnych. Kolejne miliony patrzą w przepaść głodu z powodu pandemii koronawirusa – napisał sekretarz generalny ONZ António Guterres, gratulując WFP Nagrody Nobla. Na tym jednak nie skończył. Jak wielu innych, bezpośrednio związanych z Programem Żywieniowym, zaapelował o hojność i solidarność. – Istnieje też na świecie głód współpracy międzynarodowej. Światowy Program Żywnościowy stara się przyjść z pomocą także na tym polu. WFP działa ponad polityką, kierując się wyłącznie humanitarnymi pobudkami. Może przetrwać jedynie dzięki dobrowolnym wpłatom członków ONZ i uczestników szeroko rozumianej sfery publicznej. Ta solidarność jest nam dziś potrzebna nie tylko w obliczu pandemii, lecz także innych, globalnych wyzwań naszych czasów. Wiemy już, że przez takie zagrożenia jak zmiany klimatyczne, kryzys żywnościowy jeszcze się pogłębi – mówił Guterres, nie pozostawiając złudzeń.

WFP posługuje się hasłem „Zero Hunger”, co można przetłumaczyć jako „Świat bez głodu”. To drugi z tak zwanych 17 Globalnych Celów przyjętych przez wspólnotę międzynarodową i zaplanowanych do zrealizowania do 2030 roku. Są wśród nich także: zwalczanie biedy, zapewnienie dostępu do edukacji, równość płci, działania na rzecz klimatu czy prowadzenie zrównoważonej polityki w miastach i innych społecznościach. Paradoksalnie problemem nie jest brak jedzenia. Przeciwnie. Ludzkość produkuje je z potężną nadwyżką. Z danych ONZ wynika, że do koszy trafia jedna trzecia żywności wyprodukowanej na całym świecie! Gdyby tylko udało się poprawić jej dystrybucję, to – jak chcą szef Światowego Programu i sekretarz generalny ONZ – rzeczywiście nikt na świecie nie kładłby się spać głodny.

Ciasto z banana

Planów na papierze jest wiele. To wiele działań dotyczących inwestycji na terenach wiejskich, stworzenia standardów walki z niedożywieniem dzieci czy podwojenia możliwości produkcyjnych rolników, przede wszystkim kobiet i rdzennych mieszkańców miejsc szczególnie zagrożonych głodem. Ale to działania na znacznie mniejszą, domową i codzienną skalę.

– Co zrobić z brązowym bananem – rozważa WFP w jednym z przygotowanych przez siebie nagrań. Jeśli ma już tydzień, idealnie nada się na koktajl. Jeśli ma dwa i rzeczywiście jest już całkiem brązowy – można z niego upiec ciasto. Najważniejsze, by go nie wyrzucać. Na liście Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ są jeszcze inne przydatne rady. Na przykład: kupuj lokalnie i stawiaj przede wszystkim na produkty sezonowe. Jeśli możesz, wyhoduj coś samemu. Nie marnuj. Jeśli nie zjesz – zamrażaj. I kupuj „śmieszne” owoce i warzywa, czyli takie, które – jeśli ich nie wybierzesz – trafią do kosza. Bynajmniej nie dlatego, że są zepsute, ale dlatego, że nie wyglądają idealnie – są za małe, za duże, krzywe, za jasne, za ciemne, zbyt jaskrawe, zbyt mało kolorowe. Powodów do ich wyrzucenia jest wiele, ale żaden nie jest dobry. Kolejna rada, która z kolei wielu może nie przypaść do gustu, brzmi: jedz mniej mięsa, a jednego dnia w tygodniu zrezygnuj z niego całkowicie. Produkcja mięsa to gigantyczne obciążenie dla środowiska, źródło zanieczyszczeń, potężnego wzrostu zapotrzebowania na wodę, powód karczowania i wypalania lasów między innymi w Ameryce Południowej. Wydawałoby się, że drobne kroki w stronę ograniczenia marnowania jedzenia może zrobić każdy. To jednak problemy „pierwszego świata”. W drugim i trzecim świecie nie o wybór tego czy innego produktu chodzi, ale o to, by w ogóle cokolwiek było dostępne. Zwłaszcza teraz, gdy pandemia koronawirusa zamraża całe gospodarki, utrudnia dystrybucję i ogranicza handel. Jak mówi Mathew Hollingworth z WFP w Sudanie Południowym – kłopoty z dostępem do żywności stwarzane są przede wszystkim przez konflikty zbrojne i przemoc. Koronawirus pogarsza sytuację, ale to część tego samego problemu. Pandemia pogłębia głód w miejscach, w których występował on już wcześniej, a rozpoczęła go przemoc. Globalny pokój i globalna stabilizacja wpłyną na poprawę stanu gospodarki na całym świecie także wtedy, gdy już poradzimy sobie z pandemią. Bo obecnie, w czasach walki z COVID-19, jest tylko jedna skuteczna szczepionka dla ludzi na całym świecie. Żywność.

Michał Giersz
 
Dziennikarz telewizji Polsat, gospodarz programu Nowy Dzień z Polsat News, reporter. Skoncentrowany na sprawach politycznych, gospodarczych, społecznych i zagadnieniach międzynarodowych.
Po godzinach maratończyk i miłośnik podróży do Azji Południowo-Wschodniej.
 
 
 

KOMENTUJ: