Ważą się losy Przedsiębiorstw Społecznych

Ważą się losy Przedsiębiorstw Społecznych

– Przedstawiony do konsultacji społecznych projekt ustawy o ekonomii społecznej pozostawia niedosyt i rozczarowanie. Jako FISE będziemy formułować komentarze i propozycje modyfikacji w ramach trwających konsultacji społecznych – mówi w wywiadzie Julia Koczanowicz-Chondzyńska, prezeska Fundacji FISE, redaktorka naczelna portalu Ekonomiaspoleczna.pl, członkini Zarządu REVES aisbl – European Network of Cities & Regions for the Social Economy.

Wygląda na to że ekonomia społeczna doczeka się w końcu ustawy. Projekt jest gotowy, obecnie trwają konsultacje społeczne. Otwieramy szampana, żeby uczcić sukces?

Osobiście wstrzymałabym się z toastem. To, że powstał projekt, jeszcze nie wystarczy, żeby się cieszyć. Już kilka razy w historii próbowano nadać ekonomii społecznej oficjalny kształt, ale próby spełzły na niczym. To prawda, że dziś jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek, ale po przeczytaniu projektu nie mogę ukryć rozczarowania. Czuję niedosyt.

Dlaczego?

Projekt właściwie nie wnosi niczego nowego, sankcjonuje jedynie status quo. To duplikat praktyk, który przenosi zapisy z wytycznych wdrażania programów unijnych, opracowanych przez ministerstwa dziś nazwane Funduszy i Rozwoju Regionalnego oraz Rodziny i Polityki Społecznej. To wszystko już wiedzieliśmy wraz z wejściem w życie perspektywy 2014 – 2020 którą dziś kończymy. Nic nowego.

Ale może to dobrze, że przynajmniej w końcu definicja ekonomii społecznej i przedsiębiorstwa społecznego została jasno określona w dokumencie prawnym?

Mam ambiwalentne odczucia. Może i dobrze, że zostało to usankcjonowane, bo wreszcie mamy jakąś podstawę i będzie wiadomo, jaki podmiot jest przedsiębiorstwem społecznym, a jaki nie. Ale mnie wcale nie cieszy ta definicja. Położono w niej nacisk na aspekt zatrudnieniowy – wymóg zatrudnienia min. 3 osób na umowę o pracę (na pół etatu) oraz 30% załogi z grup zagrożonych wykluczeniem społecznym. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Możesz postarać się o status PS nie pracując z osobami zagrożonymi wykluczeniem, lecz musisz wówczas realizować usługi społeczne (zdefiniowane w innej ustawie). No i spełniać szereg pozostałych kryteriów.

Tak więc teoretycznie – podmioty zajmujące się działalnością inną niż socjalna, reintegracyjna mają otwartą drogę do statusu przedsiębiorstwa społecznego według ustawowej definicji. Czy liderzy i liderki przedsiębiorstw zajmujących się kwestiami obywatelskimi, kultury, ekologii, dobrego rządzenia, sieciowania będą zainteresowani tym, aby uzyskać status przedsiębiorstwa społecznego?

Patrzę na dzisiejszy krajobraz przedsiębiorczości społecznej oraz społecznie zorientowanej, ale nie będącej częścią ekosystemu tworzonego z udziałem Ośrodków Wsparcia Ekonomii Społecznej czy Państwowych Urzędów Pracy . Mam szczere wątpliwości co do tego, jakie korzyści mogliby mieć przedsiębiorcy tacy jak Fundacja Bęc Zmiana, agencja Propsy PR, Syntoil czy WoshWosh w pozyskaniu i utrzymaniu statusu przedsiębiorstwa społecznego według nowej definicji.

Tymczasem na świecie powstają takie narzędzia jak internetowa spółdzielczość platformowa. Mówi się o rozwiązaniach, gdzie celem społecznym jest wytworzenie tanio dobrej jakości usługi i gwarancja godnego zatrudnienia, na przykład w formie nowoczesnych spółdzielni, nie koniecznie muszą dotyczyć osób wykluczonych. Przede wszystkim stawiają na wspólny cel – w pierwszej kolejności nie pomnażanie zysku, ale godna i bezpieczna praca. W Polsce powstają start upy pozytywnego wpływu, czyli ranking środowiska skupionego wokół guru CSRu i specjalisty od innowacji profesora Bolesława Roka z Akademii Leona Koźmińskiego, które wyróżniają nowoczesne pomysły na biznes zmieniający świat. My w FISE od lat promujemy takie innowacje. Przedstawiamy inspirację z zagranicy i namawiamy polskich przedsiębiorców, żeby też spróbowali nowych praktyk. W obliczu tej ustawy nie mam argumentów aby startupy pozytywnego wpływu zapraszać do grona przedsiębiorców społecznych.

Czego się spodziewałaś po tej ustawie?

Szczerze mówiąc po latach obserwowania prac nad stworzeniem aktu prawnego dla ES, nie snułam wielkich marzeń. Od lat widzę przeciąganie liny, gdzie na jednym końcu jest socjalne, pomocowe podejście nastawione na najbardziej potrzebujących, a na drugim otwarte, nowoczesne myślenie o ES, pozwalające włączyć szeroką grupę innowatorów. Niestety politycy zdecydowali, że wygrają ci pierwsi. To jest propozycja ostrożna, zapiekła i spóźniona. W żaden sposób nie uchyla nowych drzwi. Inna sprawa, że nie mamy wzoru do naśladowania. Oglądamy się na zachód, gdzie ES jest silna i nowoczesna, ale nie zawsze ma odzwierciedlenie w przepisach prawa, które udałoby się skopiować do Polski. Moim marzeniem jest żeby ES wyrwać z socjalnego klimatu, i otworzyć nie tylko na problemy społeczne związane z ludźmi, ale też na bezpieczeństwo klimatyczne, energetyczne, ekologię, dostęp do kultury. Nie każdy umie i chce pracować z osobami z niepełnosprawnością lub z innymi wkluczeniami. Spółdzielnie pracy i socjalne nie muszą się obawiać, ale NGOs i spółki non profit mogą zostać wycięte. Cofamy się.

Ale definicja to tylko jeden z punktów ustawy. Co z resztą?

Byłam ciekawa, jakie korzyści dla przedsiębiorstw społecznych przewiduje ustawodawca. I tu znowu rozczarowanie. Dość wspomnieć, że temat profitów zajmuje niecałe dwie strony z 40. Tu znowu nic nowego, ustawodawca właściwie w żaden sposób nie zachęca nowych przedsiębiorców do zakładania firm społecznych. No bo to, że PS mogą korzystać ze wsparcia OWESÓW i PUPówP to działa od lat.

Jest widoczne małe rozszerzenie, ale nie umiem ocenić, czy wyjdzie przedsiębiorcom na dobre, czy wręcz przeciwnie. Definicja pokazuje jakie podmioty mogą być PS i tu nic się nie zmienia – spółdzielnie specjalne i pracy, fundacje, stowarzyszenia i spółki z ograniczoną odpowiedzialnością non profit. Pewna nowość polega na tym, że dotychczas ze wsparcia PUP, który mógł sfinansować nowe miejsca pracy i pokryć w całości lub części podatek i ZUS mogły korzystać tylko spółdzielnie socjalne, bo te co do zasady zatrudniają osoby zagrożone wykluczeniem. W myśl zapisów projektu ustawy teraz będą mogły korzystać wszystkie przedsiębiorstwa społeczne. Niby dobra wiadomość, ale nikt nie powiedział, że skoro podmiotów będzie więcej, to pieniędzy też będzie więcej. A więc chętnych na tort przybywa, ale składników na ciasto póki co mamy tyle samo. Oczywiście ustawa to nie jest miejsce na deklaracje kwot, bo to zależy od polityki państwa. Ale nie docierają do nas żadne wieści o tym, żeby rząd zdecydował dołożyć więcej środków.

Może strumień pieniędzy popłynie z UE na mocy Umowy Partnerskiej?

To dzielenie skóry na niedźwiedziu. Póki co ważą się kwestie podziału środków unijnych między instytucje rządowe a samorządy oraz udział poszczególnych priorytetów tematycznych w przyznanych pulach funduszy.

Jest jeszcze jeden aspekt, który budzi mój niepokój. Ustawodawca wprowadza nowy, nie zrozumiały dla mnie podział kompetencji. W ustawie mowa o tym, że to samorządy mają obowiązek wspierania ES na terenie danego województwa. Do tej pory monitorowaniem, zbieraniem informacji i raportów od przedsiębiorstw społecznych zajmowały się Regionalne Ośrodki Polityki Społecznej. W projekcie ustawy czytamy, że za dokumentowanie i przyznawanie statusu firmom społecznym odpowiadać ma wojewoda, czyli przedstawiciel Rady Ministrów. Mam wątpliwości czy ten urząd ma w ogóle takie kompetencje, skoro nigdy nie zajmował się ekonomią społeczną. Tymczasem nowe przedsiębiorstwa będą się rejestrować w urzędach wojewódzkich, a stare będą musiały się tam na nowo weryfikować.

Czyli bilans płynący z ustawy jest ujemny? Zgłosicie swoje uwagi?

Podsumowując przedstawiony do konsultacji społecznych projekt ustawy o ekonomii społecznej pozostawia niedosyt i rozczarowanie. Jako FISE będziemy formułować komentarze i propozycje modyfikacji w ramach trwających konsultacji społecznych. Współpracujemy z szeregiem organizacji z otoczenia ES i przedsiębiorcami społecznymi. Szkoda, że założenia do tej ustawy nie były na wcześniejszych etapach szeroko konsultowane. Wówczas być może wynik byłby inny.


Agata Jankowska – redaktorka prowadząca portal Ekonomiaspoleczna.pl. Dziennikarka specjalizująca się  w tekstach o tematyce społecznej. Wieloletnia autorka tygodnika Wprost, wcześniej związana z Przekrojem, publikowała również w Wysokich Obcasach oraz Elle. 

KOMENTUJ: