Bzduropraca, czyli co?

Bzduropraca, czyli co?

Czym jest bzduropraca i jak jej zapobiegać? Na to pytanie szukali odpowiedzi uczestnicy drugiej części konferencji „Bzduropraca 2020. Jaka praca ma sens?” organizowanej przez Fundację Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych FISE z okazji obchodów 30-lecia.

– FISE powstała po to, aby wspierać wszystkie osoby, a zwłaszcza te wykluczone, na rynku pracy. Do dziś działamy po to, aby każdy miał dostęp do godnej pracy – na pytanie o działalność fundacji odpowiadała Julia Koczanowicz-Chondzyńska, prezeska Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych.

Czy w czasie kryzysu spowodowanego pandemią COVID-19 godna praca jest możliwa? – pytała uczestników Bogna Świątkowska, dziennikarka prowadząca spotkanie.  

– To nie jest tak, że pandemia sprawiła, że mamy problem z bzduropracą. Czas kryzysu tylko uwypuklił pewne kwestie– ocenia Jakub Grzegorczyk ze Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza.

Bo bzduropraca, czyli praca bez sensu, urągająca godności pracowników, ale także ta nieprzynosząca żadnej satysfakcji, była od zawsze.

– Właściwości pracy uległy degradacji. Ten proces został zapoczątkowany dawno, na początku nowoczesnego kapitalizmu – uważa profesor Monika Kostera z Instytutu Kultury Uniwersytetu Jagiellońskiego, badaczka sposobów organizacji pracy. – Praca została podzielona na małe kawałki, a te z kolei oddano w ręce menadżerów. Kto inny kontroluje zawartość pracy, a kto inny ją wykonuje. Dziś podział na wykonawców i zarządców dotarł do każdej branży: do medycyny, na uczelnie i do laboratoriów naukowych. Zamiast brać odpowiedzialność za swoją pracę od początku do końca, wykonujemy drobne fragmenty podzielonej pracy, nad którą nie mamy kontroli. To jest bzduropraca, bo takie działanie ostatecznie nie może mieć sensu – uważa badaczka.

Tymczasem praca jako taka jest wartością dodaną i znaczną częścią ludzkiej egzystencji. – Nawet jeśli dotyka tylko pewnej sfery życia, przenika do naszego jestestwa. Dlatego my dziś jesteśmy poważnie chorzy. Upośledzenie pracy doprowadziło do tego, że współczesny człowiek stracił kontakt z człowieczeństwem – uważa Kostera.

Zdaniem Jakuba Grzegorczyka w obecnym systemie gospodarki kapitalistycznej najważniejszym problem jest nie stopień organizacji, ale ostateczny cel, któremu finalnie służy działalność zakładu pracy. – Branża budowlana może wybudować szklane, drogie biurowce albo szkoły i szpitale. Z punktu widzenia wykonawcy liczy się fachowe i terminowe oddanie do użytkowania. Natomiast ze społecznego punktu widzenia bez wątpienia bardziej użyteczny będzie szpital niż biurowiec – uważa związkowiec. Jego zdaniem w dyskusji publicznej zbyt rzadko analizujemy sens pracy jako takiej. – Powszechnie myślimy, że prosta, nieskomplikowana, fizyczna praca nie ma sensu. To, co mogłoby nadać jej sens, to reorganizacja i analiza, do czego właściwie służy. Przykładowo praca magazyniera układającego produkty na półkach jest bzduropracą. Ale inaczej spojrzymy na tę sprawę, gdy dowiemy się, czy w magazynie przechowuje się broń, czy lekarstwa ratujące życie – kwituje.

Czy jesteśmy w stanie samodzielnie nadawać sens pracy? A może to gospodarka wartościuje wykonaną pracę?

– Społecznie niezbędna praca opiekuńcza – od urodzenia, wychowania, aż do opieki nad osobami z niepełnosprawnością i starszymi – jest przez rynek zdeprecjonowana. Płace są niskie, a warunki urągają godności pracownika. Jednocześnie zadania związane z managementem, zarządzaniem i finansjerą są premiowane w sposób niewspółmiernie duży wobec tego, ile przynoszą – tłumaczy Grzegorczyk.

Dla Koczanowicz-Chondzyńskiej ważna jest sensowność przedsięwzięć, zarówno z punktu widzenia lokalnych warunków pracy, jak i z szerszej, z perspektywy operacyjnej. – Najważniejsze pytanie brzmi, czy wszyscy aktorzy tej gry znają jej zasady, rozumieją, jak działają poszczególne tryby i godzą się na to – wyjaśnia prezeska.

Praca non stop

Często praca zaczyna tracić sens, a więc staje się bzduropracą, gdy pracownik czuje wypalenie zawodowe. – Moim zdaniem chcąc temu zapobiec, należy skoncentrować się na kwestii kluczowej, czyli długości czasu pracy – postuluje Grzegorczyk. Jego zdaniem częstym problemem jest fakt, że żeby zakład mógł się utrzymać, trzeba regularnie mnożyć nadgodziny. A to w przypadku pracy fizycznej przekłada się na realne, fizyczne zmęczenie. W wielu zakładach produkcja trwa non stop, a to z perspektywy pracowniczej wymaga systemu pracy zmianowej, w porze nocnej. Sam fakt, że pracujemy w nocy, odbija się w sposób gigantyczny na zdrowiu i samopoczuciu. – Jeżeli magazynier schodzi z 14-godzinnej zmiany nocnej, a na przykład jego dzieci przeszły na zdalny tryb nauki, nie ma możliwości się wyspać. Jeśli taki stan rzeczy potrwa dłużej, doprowadzi nie tylko do wypalenia zawodowego, lecz także do degradacji zdrowia i znacznego spadku komfortu życia pracownika – mówi Grzegorczyk.

Tymczasem Polacy pracują najwięcej spośród wszystkich członków UE. Na świecie wyprzedzają nas Meksyk i Korea Południowa.

Bezpiecznik sensu

Co zatem możemy zrobić, aby podnieść godność pracy i przywrócić jej sens?

– Możemy odnieść się do definicji ekonomii społecznej, która stawia godność pracowniczą i cel społeczny na pierwszym miejscu. Wspieramy firmy zarządzane w sposób demokratyczny, gdzie nie tylko umiejętność samodzielnych inicjatyw jest ważna, ale także skala samorozwoju – mówi prezeska FISE.

W inkubatorach przedsiębiorczości często można zaobserwować właśnie taki ruch, gdzie pracownicy sami organizują sobie miejsce pracy i robią to na własnych zasadach. Opuszczają korporacje, bo warunki pracy lub brak jej sensu im po prostu nie odpowiadał.

FISE szczególnie dużo czasu poświęca na analizę organizacji pracy dla tych, którym najtrudniej odnaleźć się na rynku. Intensywnie działa w obszarze wspierania organizacji pozarządowych i przedsiębiorstw społecznych.

Czy zatem w sektorze NGO częściej występują bezpieczniki sensowności pracy niż w sektorze komercyjnym? Profesor Kostera dokładnie bada firmy, które swoją działalność opierają na alternatywnej organizacji pracy i cieszą się coraz większą popularnością. – Jeden z głównych nurtów, rosnących w siłę, to koncentracja na anarchistycznych miejscach pracy. Tam panuje prefiguratywność, czyli młodsi, bardziej obeznani z nowoczesnymi technologiami i nowoczesnym podejściem społecznym, uczą resztę, jak działać, żeby wykonywana praca jak najbardziej nas satysfakcjonowała. To środki mają pomóc wyznaczyć dobry cel, tak żeby w przyszłości móc czynić dobro. Zysk jest tylko środkiem do celu. Celem samym w sobie jest przywrócenie godności pracy – podsumowuje Kostera.

Aby takie sposoby pracy mogły stać się powszechne i dostępne dla szerszej grupy pracowników, Kostera proponuje kilka zmian. – Musimy zmienić głęboką strukturę własności. Proponuję decentralizację, podział organizacji pracy, kooperatywy, spółdzielnie, udziały pracownicze wykupione za symbolicznego dolara – postuluje.

Zdaniem panelistów problemem stojącym na przeszkodzie tworzeniu „sensowych”, czyli satysfakcjonujących i godnych miejsc pracy, jest brak edukacji w kwestii współdziałania. Od przedszkola uczy się dzieci, że przedsiębiorczość to przede wszystkim konkurencja. Tymczasem kluczem do sukcesu jest współpraca. Musimy nauczyć się zaufania do ludzi i do samych siebie oraz wiary we własne możliwości.

– Brak chęci współpracy w biznesie to globalny trend. Funkcjonujemy w ramach globalnej gospodarki kapitalistycznej, która rządzi się określonymi prawami. Większe znaczenie niż lokalne spółdzielnie ma międzynarodowa korporacja, bo kapitał jest mobilny, można poszukiwać miejsc, gdzie płace są najniższe, a czas pracy najdłuższy – zauważa Grzegorczyk. To powód, dla którego ruch związków zawodowych wciąż jest słaby. – Przeszkodą są także ramy prawne. Prawo własności stoi wyżej niż prawo pracy, a prawo tajemnicy przedsiębiorstwa wyżej od prawa wyrażania swobodnej opinii pracowników.

– My Polacy chętniej zbieramy się wokół idei, kiedy jesteśmy czemuś przeciwni, kiedy trzeba przeciw czemuś zaprotestować. Mniej chętnie skrzykujemy się, żeby działać na korzyść, tworzyć coś wspólnie od podstaw – ocenia Koczanowicz-Chondzyńska.

Deklaracja powrotu

Czy zatem pandemii COVID-19 zmieni coś na rynku pracy?

– Straciliśmy szansę. Podczas pandemii wielu dokonywało weryfikacji, jaka praca ma sens i jakiego rodzaju przedsiębiorstwa chcielibyśmy wspierać. Niestety kryteria przystąpienia do tarczy pomocowej Polskiego Funduszu Rozwoju nie brały pod uwagę moralności przedsiębiorców, dobrych praktyk, przestrzegania praw pracowniczych czy poszanowania dla ekologii i klimatu. A to właśnie na lepszej jakości powinno nam zależeć w nowym układzie – uważa Kostera. 

Problem w tym, że deklaracja powrotu do normalności to jedynie życzenie. Nie wiemy, czym będzie nowy układ i co będzie normalnością. Wiele norm, które do tej pory były anormalne, patologiczne, mogą takimi pozostać.

Mimo wszystko Grzegorczyk jeszcze nie składa broni. – Bez walki nie licz na lepsze życie – to nasze hasło w Inicjatywie Pracowniczej. Tylko działanie uprawdopodabnia szanse na pokonanie bzduropracy.

Agata Jankowska – redaktorka prowadząca portal Ekonomiaspoleczna.pl. Dziennikarka specjalizująca się  w tekstach o tematyce społecznej. Wieloletnia autorka tygodnika Wprost, wcześniej związana z Przekrojem, publikowała również w Wysokich Obcasach oraz Elle. 

KOMENTUJ: