Płaca minimalna w Polsce po COVID-19
28805 Joanna Clifton-Sprigg. Economics Staff Portraits 16 Oct 2015. Client: Anna McGregor - Economics

Płaca minimalna w Polsce po COVID-19

Na etapie odrabiania strat, zakładając skuteczne wsparcie ze strony rządu, spodziewamy się wzrostu gospodarki. Uważam, że płacę minimalną należy utrzymać, a może nawet podnieść, gdyż jej celem jest gwarancja dochodu grupie, która już jest w trudnej sytuacji – mówi  Joanna Clifton-Sprigg, ekonomistka i wykładowczyni na University of Bath, członkini think tanku Dobrobyt na Pokolenia, specjalistka ekonomii rynków pracy, migracji i edukacji., publicystka w międzynarodowych czasopismach ekonomicznych  „Labour Economics” i „Oxford Economic Papers”.

 

 Jak plasują się polskie płace w skali Europy i jak dokonywać takich porównań?

Joanna Clifton-Sprigg: Według danych OECD za 2018 rok Polska plasowała się na 25. miejscu wśród 35 krajów OECD, ze średnią płacą na poziomie 58% płacy niemieckiej. Wyprzedzała między innymi Czechy, Słowację, Litwę, Łotwę, Estonię, Węgry, a także Hiszpanię i Portugalię. Wypadamy stosunkowo dobrze wśród sąsiadów, ale do wielu krajów Europy Zachodniej nam daleko. Jednak dokonaliśmy znacznych postępów w stosunkowo krótkim czasie, jeszcze w 2015 roku nasze płace stanowiły średnio 51%  płac niemieckich. Przy takich porównaniach należy uwzględnić inflację i parytet siły nabywczej, ponieważ koszty życia w Polsce są niższe niż w krajach, które mamy aspiracje dogonić.

Czy obecny kryzys spowoduje realny spadek zawartości portfeli polskich pracowników? O jakiej skali mowa w perspektywie kolejnego roku?

Zdecydowanie możemy się spodziewać realnego spadku płac i wzrostu nierówności (o czym dużo ostatnio mówi ekonomista Paweł Bukowski na łamach „Rzeczpospolitej”) spowodowanych tymczasowymi cięciami pensji, wzrostem bezrobocia w okresie pandemii, a także popandemiczną inflacją. Bardziej dotknięci będą młodzi ludzie i ci pracujący na czarno, na umowach cywilno-prawnych, umowach o pracę na czas określony, zatrudnieni w małych firmach lub w sektorach, które COVID-19 dotknął najbardziej. Skalę spadku ciężko ocenić, bo zbyt dużo jest niewiadomych. Ostatnie prognozy Komisji Europejskiej (KE) sugerują, że polski PKB spadnie w tym roku o 4,5%, a stopa bezrobocia wzrośnie do 7,5%. Sytuacja polepszy się w 2021 roku, ale nie powróci do poziomu z 2019 roku. W przypadku zatrudnienia będzie tak między innymi z powodu spodziewanej histerezy bezrobocia, czyli opóźnionej reakcji rynku pracy na ustąpienie pandemii. Według mnie, wbrew pozorom są to optymistyczne prognozy. Przewidywania KE zakładają, że szczyt pandemii jest już za nami, że nie nastąpi druga, silniejsza fala wirusa. Kraje unijne stopniowo zniosą obecne restrykcje i działania podjęte przez rząd będą skuteczne. Jednak nie mamy na to gwarancji.

Jaką rolę w zapobieganiu spadkowi płac mogą odgrywać działania rządu?

Na stopień spadku płac wpłynie długość trwania pandemii, sposób zarządzania sytuacją w kraju, ewentualna druga fala pandemii, a także aspekt czysto ludzki, czyli na przykład to, czy ludzie wrócą do sklepów. Jeśli pozostawić funkcjonowanie rynku samemu sobie, bylibyśmy świadkami bankructw firm na masową skalę, spektakularnej recesji, wzrostu bezrobocia i spadku w płacach. Interwencja rządowa ma zamortyzować ten efekt. Jej skuteczność zależy od wiarygodności i łatwości dostępu do proponowanych rozwiązań. Jak wyjaśniają Paweł Bukowski i Wojciech Paczos na łamach „Gazety Wyborczej”, rząd powinien najpierw umożliwić hibernację gospodarki, a podczas nadrabiania strat wspierać wzrost popytu, co przełoży się na poprawę w poziomie zatrudnienia i płacach. Po pandemii ważne będzie wsparcie na rynku pracy najbardziej poszkodowanych grup pracowników.

Czy podczas odrabiania strat po pandemii powinniśmy dostosować obecną politykę płacy minimalnej? W jaki sposób i jak wpłynęłoby to na rozkład płac?

Na etapie odrabiania strat, zakładając skuteczne wsparcie ze strony rządu, spodziewamy się wzrostu gospodarki. Uważam, że płacę minimalną należy utrzymać, a może nawet podnieść, gdyż jej celem jest gwarancja dochodu grupie, która już jest w trudnej sytuacji. To szczególnie ważne teraz, kiedy pandemia wyjątkowo mocno uderzyła w pracowników o niskich dochodach i przy spodziewanej popandemicznej inflacji, a więc też spadku realnych płac. Aby utrzymać realny poziom płac, trzeba będzie podnieść ich wartość nominalną. Co więcej, wzrost konsumpcji indywidualnej będzie niezbędny do podtrzymania wzrostu gospodarczego. Realny wzrost płac i bezpieczeństwo zatrudnienia mogłyby zachęcić pracowników do większej konsumpcji. Jednak jest jeszcze za wcześnie na szczegółowe prognozy. Przy ocenie planowanej polityki płacy minimalnej ważne będzie uwzględnienie następujących aspektów: po pierwsze, wzrost płacy minimalnej podniesie koszty pracownicze. Jeśli będą one zbyt wysokie, mogą stanowić problem dla małych firm lub poszczególnych sektorów, w ekstremalnej sytuacji prowadząc do ich bankructwa. Po drugie, pracodawcy mogą zareagować poprzez zmiany w zakontraktowanym czasie pracy (na przykład jego intensyfikację). Wzrost płacy często zmniejsza rotację pracowników, co spowoduje, że trudniej będzie znaleźć pracę tym, którzy ją stracili lub będą szukać jej po raz pierwszy. Prawdopodobne jest również to, że w niektórych sektorach firmy obarczą wyższymi kosztami klientów, co napędzi inflację. Płaca minimalna nie wpłynie jedynie na grupę o najniższych zarobkach. Jej rezultatem może być wzrost płac innych pracowników, jeśli firmy utrzymają dotychczasowe różnice w poziomie płac. Lub odwrotnie – przyparte do muru firmy mogą ciąć koszty poprzez zamrożenie płac innych pracowników. Chociaż ten drugi scenariusz zachodzi rzadko. Jeśli przyjąć pierwszą wersję, wzrosną płace najniżej opłacanych, średnia płac i mediana.

Czy płaca minimalna mogłaby w polskich realiach być różnicowana na przykład według branż lub regionów? Jakie mogą być tego konsekwencje?

Teoretycznie można takie możliwości rozważać. Jednak najczęściej stosowane rozwiązania różnicują płacę według grup wiekowych, a nie ze względu na terytorium. Być może dlatego, że zróżnicowanie geograficzne jest nieakceptowalne politycznie, trudne do wyegzekwowania i efektywnego wdrożenia, lub przynosi niechciane efekty uboczne, na przykład mogłoby obniżyć konkurencyjność na rynku krajowym firm umiejscowionych w regionach o wyższej płacy minimalnej. W dodatku niejednolite zasady mogą pośrednio prowadzić do dyskryminacji, na przykład jeśli w niektórych sektorach pracuje więcej kobiet, młodszych pracowników czy obcokrajowców.

 

Łukasz Komuda – Absolwent Wydziału Nauk Ekonomicznych UW. W latach 2009-2012 zastępca redaktora naczelnego i p.o. redaktora naczelnego miesięcznika „Businessman.pl”. Ekspert rynku pracy i redaktor portalu Rynekpracy.org w Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych. Zajmuje się także obszarami demografii, ekonomii społecznej i dyskryminacją na rynku pracy. Współpracuje m.in. z agencją zatrudnienia Randstad, Fundacją IDEA Rozwoju, Fundacją im. Róży Luksemburg, Fundacją Inicjatyw Strategicznych Instrat, Towarzystwem „Więź”, „Krytyką Polityczną” i OKO Press.

 

Zdjęcie tytułowe z: pixabay.com/users/free-photos-242387

KOMENTUJ: