Zazdrość (w biznesie) niejedno ma imię

Zazdrość (w biznesie) niejedno ma imię

Aż 44% Polaków przyznaje się do odczuwania zazdrości, a 41% uważa się za osobę choć trochę zazdrosną. Czy zazdrość zawsze jest zła? A może jest potrzebna, zwłaszcza w biznesie, aby móc wyzwolić w sobie ducha rywalizacji i próbować sięgnąć gwiazd? Odpowiedzi na to pytanie szukano podczas tegorocznej konferencji Nienieodpowiedzialni, organizowanej przez Spółdzielnię ANG.

– Kto nie czuje zazdrości, ten nie czuje nic. Zazdrość to rzecz naturalna dla wszystkich ludzi na świecie – mówi profesor Krzysztof Obłój, specjalista z zakresu zarządzania strategicznego, międzynarodowego i przedsiębiorczości, pracownik naukowy Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie i Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem zazdrość to społeczny narkotyk. Czujemy zazdrość o prestiż, władzę, wiedzę, kochanki, pieniądze, umiejętności. Jesteśmy uzależnieni od porównywania się do innych. Ale czy zazdrość oznacza zawiść? Czy zawsze jest zła i niegodziwa?

– Nie, nie jest tak, że zazdrość zawsze jest grzechem. Może być dobra i motywująca. Tym czasem bez społecznych porównań i zazdrości, że ktoś wie lepiej, sięgamy do gwiazd, staramy się dorównać innym graczom rynkowym. Nawet jeśli są poza naszym zasięgiem, sama gonitwa daje wielki sens – uważa profesor Obłój.  

Zrozumieć zjawisko

Zazdrość w biznesie, jako jeden z siedmiu grzechów głównych, była tematem tegorocznej debaty Nienieodpowiedzialni, organizowanej przez Spółdzielnię ANG. W trzech cyklach spotkań zaproszeni goście rozprawiali o tym, czy zazdrość wiedzie nas do zguby i niszczy relacje między ludźmi. Czy wzmacnia pogłębianie się nierówności i polaryzacji? Czy pandemia spotęguje te procesy, czy może stanie się punktem zwrotnym na drodze prowadzącej w stronę sprawiedliwszego świata? Czy będziemy potrafili powściągnąć nasze ambicje w życiu i w biznesie związane z nieustanną presją „więcej, szybciej, łatwiej, lepiej”? Czy coś się zmieni? Na te pytania próbowała odpowiedzieć między innymi profesor Dominika Maison, psycholożka, kierowniczka Katedry Psychologii Osobowości Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalnie na tę okazję przeprowadziła badanie „Czy Polacy są zazdrośni?”  na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie losowo-kwotowej (ze względu na wiek, płeć, miejsce zamieszkania) dorosłych Polaków. Do badania posłużył internetowy panel badawczy Ariadna.  Aby dokładnie zrozumieć zjawisko zazdrości, warto zapoznać się z definicjami tego pojęcia. Zazdrość o sukces i pieniądze to uczucie przykrości spowodowane brakiem czegoś, co bardzo chce się mieć i co inna osoba już ma. Zazdrość o osobę i uczucie to z kolei stan psychiczny kogoś, kto boi się, że kochana osoba obdarzy względami kogoś innego, i chce temu przeciwdziałać. To silne uczucie niepokoju, że bliska osoba mogłaby nas zdradzić.   

Aż 44% Polaków przyznaje się do odczuwania zazdrości, a 41% uważa się za osobę choć trochę zazdrosną – wynika z badania profesor Maison. Intensywniejsze i częstsze odczuwanie tych emocji deklarują kobiety. Zdaniem psycholożki dzieje się tak zapewne dlatego, że mają one lepszy i głębszy wgląd w siebie i w swoje emocje. Bardziej skłonne do zazdrości są też osoby o niższych dochodach oraz reprezentanci młodego pokolenia. Im młodsi Polacy, tym większy poziom zazdrości. Jednak uczucie to znalazło się dopiero na ósmym miejscu najczęściej odczuwanych przez Polaków emocji. Na pierwszym miejscu jest radość, którą często lub bardzo często odczuwa aż 83% z nas. Na drugim miejscu znalazło się wzruszenie (80%), a następnie smutek (70%).  W jakich sytuacjach najczęściej czujemy się zazdrośni? Aż 59% badanych czuło zazdrość o czas, który partner lub partnerka poświęca komuś innemu; 55% respondentów przyznało, że zazdrości innym atrakcyjności fizycznej, a 42% – zawodowego sukcesu. Kiedy sąsiad wygrałby w totolotka, zazdrościłoby mu 20% badanych, ale nowego samochodu zazdrości jedynie 5%. Wygląda na to, że infantylne marzenie „chcę wygrać w totka” jest dla wielu z nas realnym celem (nawet jeśli nie grywamy w loteriach liczbowych). Jeśli jednak zadamy pytanie inaczej, zupełnie wprost „Czego najbardziej zazdrościsz innym?”, na pierwszym miejscu znajdą się zdrowie i dobra kondycja (24%), na drugim – pieniądze i dobra sytuacja materialna (21%), a dalej na podium uplasuje się ciekawe życie pełne przygód i podróży (20%). W mniejszym natężeniu czujemy zazdrość o czyjąś pewność siebie, szczupłą sylwetkę, szczęśliwą rodzinę i szczęśliwy związek oraz inteligencję i mądrość. Najrzadziej, bo jedynie 4% badanych, zazdrości innym sławy. Czyżby marzenia o popularności się zdezaktualizowały? Być może fakt, że możemy z bliska oglądać codzienność celebrytów, skutecznie zniechęcił nas do życia na świeczniku.

Konstrukcja i destrukcja

Badani Polacy wyróżnili dwa podstawowe rodzaje zazdrości. – Pierwszy to zazdrość konstruktywna, korzystna, niegroźna, która może być motywatorem do działania i pracy nad sobą. Występuje wtedy, kiedy zazdroszczę innym, a więc skupiam się na tym, jak mogę odnosić podobne sukcesy w przyszłości – tłumaczy autorka badania. Drugi rodzaj to zazdrość złośliwa i destrukcyjna, będąca źródłem negatywnych emocji i frustracji. Wówczas uczucie to sprawia, że czuję niechęć do drugiej osoby. Z badania wynika, że oba typy zazdrości mają większe natężenie u mężczyzn (choć to przecież kobiety deklarowały, że często są zazdrosne) i osób młodszych. Z wiekiem zazdrość słabnie, być może dlatego, że nabieramy doświadczenia, mądrości i przewartościowujemy życiowe priorytety. Być może też dlatego młode osoby mają więcej powodów do zazdrości, bo jeszcze nie zdążyły w życiu zbyt wiele osiągnąć i ambicja pcha je naprzód, do działania. Z badań wynika także, że poziom zazdrości konstruktywnej wzrasta wraz z wykształceniem, tymczasem zazdrość destruktywna maleje wraz ze wzrostem dochodów.

– Im wyższy poziom zazdrości konstruktywnej, tym więcej oszczędności. Konstruktywna zazdrość sprzyja inwestycji i robieniu czegoś ryzykownego z pieniędzmi. Destruktywna nie sprzyja inwestycjom. Taka osoba szybko wydaje pieniądze na rzeczy doraźne, licząc, że w ten sposób zlikwidują one poczucie zazdrości – tłumaczy psycholożka Maison.

Odczuwane emocje mają też wpływ na zadłużenie. Im wyższy poziom destrukcyjnej zazdrości, tym bardziej nieodpowiedzialne zadłużanie. Osoba zaczyna pożyczać, wiedząc, że nie będzie w stanie oddać, bo nie stać jej na spłatę. Rodzaj zazdrości ma także wpływ na podejmowanie świadomych i odpowiedzialnych decyzji konsumenckich. Im wyższy poziom konstruktywnej zazdrości, tym większą wagę osoba przywiązuje do jakości wybieranego produktu i wpływu jego produkcji na środowisko naturalne.

– To nie jest tak, że Polacy są równo podzieleni na szczęśliwych – czujących konstruktywną zazdrość, i nieszczęśliwych – czujących tylko tę destruktywną. Te zazdrości w każdym z nas się przenikają – Maison podsumowuje wnioski płynące z badań. – Zazdrość jest uczuciem bardzo złożonym i nie zawsze złym. Czasem motywuje do działania, do odpowiedzialnych zachowań finansowych, bardziej odpowiedzialnych wyborów konsumenckich. Osoby zadowolone z życia mają napęd, żeby więcej osiągać, i rzeczywiście osiągają więcej. To nie sama zazdrość jest problemem, ale różnorakie emocje, jakie jej towarzyszą, i sposób, w jaki sobie z nimi radzimy.  

Zazdrość dobra, brzydka, zła i dziwna

Profesor Krzysztof Obłój w wykładzie „Zazdrość, nierówność, polaryzacja… przyszłość?” idzie o krok dalej i wyróżnia aż cztery typy zazdrości.

Pierwszy to zazdrość dobra. – Jest cudowna, bo ciągnie wzwyż. Sprawia, że chcemy konkurować, biec razem i wyrównywać poziom – wyjaśnia Obłój i odnosi się do praw rządzących biznesem. – To benchmarking. Przyglądamy się organizacji firmy i chcemy poznać jej sposoby działania. Firmy są desygnowane, bo umiały zrobić coś niezwykle dobrze. Są pokazywane jako przykład genialnego zarządzania ludźmi. Imitacja lepszych rozwiązań jest źródłem produktywności, zmiany i innowacji. Jeżeli jesteś taki dobry, pokaż, jak to robisz. Na poziomie menadżerów zazdrość uczy ich nowych, ciekawych praktyk.  

Drugi rodzaj to zazdrość brzydka. Występuje wtedy, gdy chcemy, żeby druga strona przegrała i straciła. Mniej ważne jest, jakie my mamy korzyści. Najważniejsze, żeby komuś było gorzej. – To zazdrość szekspirowska, obecna w Otellu i w Hamlecie. Zazdrość, która ciągnie w dół, najczęściej innych, ale przez to także samych zazdrośników. Głównym problemem jest w tym przypadku postrzeganie świata jako gry o sumie zerowej – moje wypłaty są mniejsze niż wypłaty innych i muszę to zmienić – opowiada ekonomista. Jego zdaniem na poziomie firm zazdrość brzydka prowadzi do konfliktów między dostawcami i odbiorcami, uczestnikami wspólnych przedsięwzięć. Na poziomie ludzi ta zazdrość to negowanie oczywistych sukcesów i ich mierników.  

Kolejny typ to zazdrość zła. Zdaniem ekonomisty to najgorszy rodzaj. Kierowani tą zazdrością, chcemy uzyskać przewagę dla samej przewagi, aby móc pogrążyć przeciwnika. Czasem jesteśmy skłonni zainwestować lub pomóc losowi tylko po to, aby komuś zaszkodzić. – To w biznesie prowadzi do nieuczciwej konkurencji, wojen cenowych, czarnego PR-u, kradzieży danych i technologii czy podkupywania pracowników. Lepiej o tej zazdrości nie mówić, choć jest wszechobecna – podsumowuje Obłój.

Ostatnim przykładem jest zazdrość dziwna. Występuje wtedy, gdy obawiamy się, często bezpodstawnie, że stracimy przewagę na rzecz innej firmy lub osoby. O ile zazdrość dobra, brzydka i zła jest napędzana ambicją, paliwem dziwnej zazdrości jest przede wszystkim strach o skutki naszych błędów lub innowacyjnej strategii rywala. Taka zazdrość nie jest ani dobra, ani zła. Problem w tym, że może stać się każdym z typów zazdrości w zależności od tego, co człowiek zrobi z owym strachem.

– Zazdrość niejedno ma imię. Może być dobra i motywacyjna, brzydka i negatywna, zła i zawistna, wreszcie dziwna i lękowa – tłumaczy Obłój. I dodaje: – Podobno szczęśliwi są ci ludzie, którzy nie zazdroszczą, ale… takich chyba nie ma. Dbajmy zatem o to, żeby pula zazdrości w społeczeństwie była stała i żeby jak najwięcej było w nas zazdrości dobrej.

Wróbel zazdrości rybie ogona

Głos na temat zazdrości zabrał także Paweł Rabiej, wiceprezydent miasta stołecznego Warszawy. Jego zdaniem zazdrość charakteryzuje nas jako gatunek. Jest wpisana w naszą ludzką naturę i tkwi głęboko w umyśle. .

– Zdarza się niestety, że w zazdrości patrzymy na drugiego człowieka jako na źródło frustracji. Dlaczego jemu się powiodło, a mnie nie? – pytamy. Pytanie wprawdzie jest słuszne, ale potrafi zatruć duszę goryczą do dna – opowiada Rabiej i przywołuje Eris, boginię niezgody z mitologii greckiej. To uskrzydlona bogini chaosu, córka nocy. Groźna, szaleńcza i destrukcyjna. Przyszła nieproszona na ślub Pleusa i Tetydy, gdzie, rzucając złote jabłko z napisem „Dla najpiękniejszej”, pośrednio wywołała wojnę trojańską. Ale Eris ma też dobrą twarz – twórczą i ambitną, która powoduje, że umiemy się ścigać w zdrowym duchu współzawodnictwa i wykorzystywać wszystkie talenty. W tym uczuciu nie ma goryczy. Pozwala przycisnąć ostrogę i odważyć się na ryzykowne działania.

– Ta grecka perspektywa jest mi bliższa (niż perspektywa biblijna – przyp. red.), bo jest bardziej ludzka, a zrozumieć ludzkie uczucia i ich źródło to nasze wyzwanie.

Rabiej dostrzega także większy problem trawiący dziś świat i ludzkość. – Nie chodzi tylko o igiełki zazdrości. Nasz świat stał się źródłem niepohamowania, nienasycenia, potwornej pazerności. Wpadliśmy w łakome pragnienie więcej i więcej, szybciej i szybciej. (…) Kompulsywna, pijacka pętla łapczywego pożerania, w której jesteśmy, zagraża naszemu trwaniu, a karuzela kręci się wciąż prędzej i prędzej. Zawiść i zazdrość jeszcze podkręcają szaleńczą rywalizację, konsumpcję dóbr i usług, których tak naprawdę nie potrzebujemy lub potrzebujemy tylko po to, żeby zapełnić pustkę, bo przecież dawno już przestały nas cieszyć i nam smakować – ocenia wiceprezydent. I zastanawia się, czy to na pewno COVID-19 jest dziś największą pandemią. Czy może nieufność społeczna, populizm polityczny i degradowanie środowiska? – Bardzo chcę zobaczyć zmiany na świecie. Ale sądzę, że prawdziwej zmiany trzeba szukać w sobie. Zastanówmy się, czy naprawdę musimy naśladować głupie miny, te same fryzury i pozy na Instagramie, żeby wyleczyć kompleksy i poczuć się lepszym. Czy jest sens, żeby wróbel zazdrościł rybie ogona, a baletnica barytonowi męskiego głosu?

Na zakończenie Paweł Rabiej zacytował wiersz Czesława Miłosza Dar, jako słowa inspiracji do rozmyślań nad zazdrością.

Dzień taki szczęśliwy.
Mgła opadła wcześnie, pracowałem w ogrodzie.
Kolibry przystawały nad kwiatem kaprifolium.
Nie było na ziemi rzeczy, którą chciałbym mieć.
Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć.
Co przydarzyło się złego, zapomniałem.
Nie wstydziłem się myśleć, że byłem kim jestem.
Nie czułem w ciele żadnego bólu.
Prostując się, widziałem niebieskie morze i żagle.

Agata Jankowska – redaktorka prowadząca portal Ekonomiaspoleczna.pl. Dziennikarka specjalizująca się  w tekstach o tematyce społecznej. Wieloletnia autorka tygodnika Wprost, wcześniej związana z Przekrojem, publikowała również w Wysokich Obcasach oraz Elle. 

KOMENTUJ: