Szansa stracona
11. gala konkursu im. Jacka Kuronia. Na zdjęciu od lewej: Joanna Wardzińska, Julia Koczanowicz-Chondzyńska, Jan Ciołczyk fot. Agata Szulc

Szansa stracona

Zaprzepaściliśmy wielką szansę i utknęliśmy na wiele lat w skostniałym sposobie myślenia o Ekonomii Społecznej. Szkoda – o ustawie o ekonomii społecznej mówi Julia Koczanowicz-Chondzyńska, prezeska Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych.

Agata Jankowska: –30 października weszła w życie ustawa o ekonomii społecznej. Organizacje pozarządowe czekały na to od lat. Kilka miesięcy temu rozmawiałyśmy o projekcie tej ustawy (wywiad można przeczytać pod tym linkiem – przyp. red.), który wówczas miał trafić do konsultacji społecznych. Co wydarzyło się dalej?  

Julia Koczanowicz-Chondzyńska: –Wówczas FISE, tak jak dziesiątki innych organizacji, zgłosiliśmy swoje wątpliwości. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej zebrało uwagi od aktorów sceny społecznej z całej Polski. Uwag było setki, niestety nigdy nie podjęto otwartego dialogu i nie podano ich do informacji publicznej. Nie wiemy w jaki sposób i czy w ogóle odniesiono się do naszych zgłoszeń. Z kim, kiedy i w jaki sposób konsultowano zasygnalizowane wątpliwości.

-Czego dotyczyły uwagi?

-Dokładnie nie wiadomo, bo – jak powiedziałam – nie podano ich do naszej wiadomości. Ale rozmawiamy ze sobą i wiemy, że różne podmioty miały pytania z własnego zakresu działalności. Jedni na przykład skupili się na tym, że ustawa zbyt mocno wchodzi w zakres ustawy o działalności pożytku publicznego i nie było jasne, która z nich jest właściwie ważniejsza. FISE zgłosiła między innymi spostrzeżenie, że w projekcie nigdzie nie pojawia się jedna spójna i wiążąca definicja Ekonomii Społecznej.

-Ostatecznie to naprawiono?

Tak, ale to chyba jedyna uwaga, jaką wzięto pod uwagę. W ustawie ostatecznie definicja jest i brzmi całkiem w porządku.

-Czyli jesteście zadowoleni z ustawy? Możemy odtrąbić sukces?

-Bynajmniej. Uważam, że zaprzepaściliśmy wielką szansę i utknęliśmy na wiele lat w skostniałym sposobie myślenia o Ekonomii Społecznej. Szkoda.

-Na jakiej podstawie wyciągasz tak pesymistyczne wnioski? 

-Przedsiębiorczość Społeczna została całkowicie zamknięta w muszli reintegracji i usług społecznych, czyli określonych zadań własnych gmin i powiatów, gdzie wszystkie orbitują wokół pomocy społecznej i osób zagrożonych wykluczeniem na rynku pracy. Nie mówię, że oni nie potrzebują wsparcia, ale ustawodawcy mogli iść o kilka kroków dalej, rozszerzyć wachlarz usług i nadać ES powiew nowoczesności, który już od dawna czuć w innych krajach UE.

-Co dokładnie masz na myśli?

-Jeździmy po świecie i na poziomie UE spotykamy się z rozwiązaniami systemowymi, które są narzędziem ekonomicznym pomagającym rozwiązywać bieżące problemy społeczne. U nas, dopóki przedsiębiorstwa będą zatrudniać 30 proc. pracowników z grup zagrożonych wykluczeniem, mogą się nazywać Przedsiębiorstwami Społecznymi. W ustawie nie ma mowy o nowoczesnych pomysłach promujących zrównoważony rozwój, proekologiczne rozwiązania, działania na rzecz powstrzymania katastrofy klimatycznej, kryzysu energetycznego czy ograniczenia konsumpcjonizmu i nadprodukcji. Słowem ustawa nie promuje i nie zachęca młodych ludzi, którzy chcieliby w formie chociażby startupów odpowiedzieć na trawiące świat problemy. Ustawa zamyka furtkę entuzjastom, którzy chcieliby pracować na rzecz ruchu obywatelskiego, ale na przykład nie mają wprawy w pracy z osobami z niepełnosprawnością, w kryzysie bezdomności, byłych więźniów lub wychodzących z choroby uzależnienia. Te organizacje, które pracują z wykluczonymi i tak będą to robić, ale nowi nie mają żadnej zachęty, żeby zacząć i zaryzykować.

-A więc ustawa w żaden sposób nie wpływa na promocję ES?

-Ustawodawca zamiast otworzyć furtkę i zaprosić do współpracy, tylko dołożył obowiązków. A na wędce wciąż wisi tak samo mała rybka.

Czyli co?

-PS mogą wnioskować o zwrot zapłaconych składek na ubezpieczenie społeczne z funduszu pracy przez Urząd Pracy, ale podstawą jest minimalne wynagrodzenie, więc zwrot składek jest wyrównany w dół. Na dodatek Urząd Pracy może, ale nie musi tego przyznać, bo powodem odmowy może być choćby brak środków w budżecie. PS mogą także otrzymać jednorazowe środki na utworzenie stanowiska pracy z PFRON lub Urzędu Pracy, ale to rozwiązanie było dostępne już wcześniej. Do tego dochodzi dofinansowanie do oprocentowania zaciągniętych kredytów bankowych, ale tylko dla spółdzielni socjalnych i pod warunkiem wykorzystania kredytu na rehabilitację osób z niepełnosprawnością. Do ustawy wpisano rozwiązania, które i tak były dostępne. Nie dano na przynętę nic szczególnie atrakcyjnego, a na to liczyliśmy.

-W poprzednim wywiadzie wyrażałaś niepokój wobec nowego aktora, który pojawia się na scenie procedur i formalności, czyli Wojewody.

-I wciąż jestem tym zaniepokojona. Ustawa zamiast zmniejszać liczbę barier i ograniczeń, to jest nimi jeszcze gęściej najeżona. Podmiotom bowiem dochodzi nowy obowiązek, czyli rejestracja statusu „Przedsiębiorstwa Społecznego” w urzędzie wojewódzkim. Wcześniej to OWESy ewidencjonowały przedsiębiorstwa społeczne i weryfikowały przesłanki do nadania takiego statusu. Dane przekazywały samorządom, a samorządy raportowały do ministerstwa. Nigdy nikt w Urzędach Wojewódzkich nie zajmował się Ekonomią Społeczną. Dopiero teraz zaplanowano procesy edukacyjne dla tych urzędników, którzy od początku będą się uczyć, jak to działa. A przypominam – ustawa już obowiązuje. Obawiam się, że przynajmniej przez jakiś czas będą to martwe, fasadowe działania i zbędna papierologia. Może się zdarzyć, że przez wiele miesięcy, a może nawet rok nie zostanie powołane żadne PS, bo w niektórych miejscach Polski nie będzie komu o tym zdecydować. Wielka niepewność i niewiadoma. No i rozczarowanie, bo już nie ma odwrotu – przegapiliśmy szansę na promowanie i rozwój nowatorskich pomysłów.

Rozmawiała Agata Jankowska

KOMENTUJ: