Rewolucja w modzie cyrkularnej

Rewolucja w modzie cyrkularnej

Ty pakujesz do kartonu ubrania, których nie nosisz, oni dają im drugie życie, a do tego pomagają NGOsom. Ubrania Do Oddania to genialny start up, który może odmienić rynek mody z drugiej ręki.

20 milionów ton – tyle ubrań trafia rocznie na wysypiska śmieci i do spalarni, a są to dane jedynie z krajów Unii Europejskiej i USA. Co smutniejsze, 95 procent tych rzeczy nadaje się do dalszego użytku lub do przetworzenia. Za jedną trzecią mikroplastiku w ocenach odpowiada branża odzieżowa, a 10 procent globalnej produkcji dwutlenku węgla pochodzi z produkcji mody.

 

Na szczęście idea kupowania ubrań z drugiej ręki, zakupy w sklepach second hand lub butikach vintage od lat są popularyzowane i zyskują coraz więcej sympatyków. Do drugiego obiegu ubrań Polek i Polaków przekonywać nie trzeba – w second handach kupuje już 10 milionów osób. Problem w tym, że większość towarów w tak zwanych “ciuchlandach” przyjeżdża do nas “z zachodu”, a ich sprzedaż dla właścicieli sklepów ma jedynie komercyjny charakter. 

 

Według GUS rynek odzieży używanej w Polsce wart jest blisko 6 mld złotych rocznie. Ostatecznie rosnący popyt i coraz większa podaż powodują, że staliśmy się tekstylnym śmietnikiem Europy.

 

A gdyby tak korzystać z mody według modelu cyrkularnego, czyli takiego, który zbiera ubrania kupione na terenie naszego kraju, sortuje je, modernizuje a potem znowu wprowadza do lokalnego obiegu?

 

Na taki pomysł wpadła Zosia Zochniak i Tomek Bocian zakładając UbraniaDoOddania.pl. W 2017 roku powstała idea stworzenia start upu fundrisingowego, za pomocą którego można pozbyć się własnych, niepotrzebnych ubrań i zamienić je na darowiznę finansową dla zrzeszonych we współpracy NGO’sów.

Od czego się zaczęło?

Zochniak uczciwie mówi, że jeszcze kilka lat temu była korporacyjną konsumpcjonistką – w szafie miała kilkadziesiąt par szpilek, a przed każdą imprezą kupowała nowy outfit, rzadko patrząc na skład materiału na metce. Ten czas nazwała konsumpcyjnym hajem – Dziś niechętnie opowiadam o tych czasach. Jest mi wstyd za mój ówczesny tryb życia – z perspektywy czasu, wiedzy, posiadanych dzieci, zobowiązań. Nie mogę uwierzyć, że można żyć w taki sposób, w jaki ja sama żyłam – mówi w wywiadach.

 

Podczas kolejnego wypadu do Londynu, gdzie szczególnie lubiła robić zakupy, pierwszy raz zderzyła się z rynkiem odzieży używanej. A dokładnie wpadła jej w ręce torba z napisem Charity Bag, do której Brytyjczycy mogą wrzucać nieużywane już ubrania, a ktoś odbierze ją spod ich drzwi i uwolni od kłopotu. Na torbach jest napisane, że przekazując niepotrzebne rzeczy, pomaga się chorym dzieciom, osobom starszym lub osobom w kryzysie bezdomności.

 

Zochniak postanowiła przyjrzeć się temu systemowi i szybko odkryła, że …. to wszystko ściema! Rzeczywistość okazała się odmienna od tej reklamowanej. Używane rzeczy nie trafiały do potrzebujących, ale do przedsiębiorców handlujących odzieżą używaną. A większość tych odbiorców pochodziła z Polski! W cały proces wprawdzie były zaangażowane fundacje i stowarzyszenia, do których faktycznie trafiała jakaś kwota wsparcia, ale nikt nie wie jaka to część dochodu, bo nie istnieją żadne narzędzia weryfikacji czy rozliczeń wysokości darowizn.

 

Zochniak w pierwszym odruchu chciała zmodernizować rynek zbiórek odzieży w Wielkiej Brytanii i w kooperacji z jedną z firm zaczęła pracować nad takim projektem, jednak ostatecznie postanowiła przenieść ulepszone rozwiązania na rodzimy rynek. – Uznaliśmy, że skoro system zbiórki odzieży używanej w Polsce jest oparty na komunikacji z lat 80. ubiegłego wieku, to my tę branżę zrewolucjonizujemy. W branży działają przedsiębiorcy, którzy zaczynali swój biznes trzydzieści lat temu. Ludzie, którzy dorobili się wielkich majątków od zera. I zrobili je, choć nie zawsze w taki sposób, w jaki my dzisiaj myślimy o robieniu biznesu. Gdyż sam zysk i dochodzenie do niego w jak najszybszym czasie nie powinien być celem samym w sobie. Dlatego zdecydowaliśmy zmienić tę branżę. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, na co się porywamy. I tak powstały Ubrania do Oddania – czytamy na stronie Sukcespisanyszminką.

 

Jak dokładnie działa ten system?

 

W skrócie – ty pakujesz do kartonu to, czego już nie używasz – ubrania, buty, torebki, a nawet biżuterię, a kurier odbierze paczkę i zawiezie ją do magazynu. Tam ubrania są sortowane, kierowane dalej – w zależności od potrzeb – albo na aktualnie trwające zbiórki, których listę znajdziesz na stronie internetowej, albo do cyrkularnych butików, o których piszemy dalej.

 

Postanowiliśmy wprowadzić do archaicznego świata branży odzieży używanej, aktualnie najbardziej transparentną formę pomagania na świecie – czyli zbieranie funduszy, fundraising. Przenieśliśmy zbiórkę odzieży używanej do internetu. Rozliczamy się w formie darowizny finansowej, przekazywanej dla wybranych fundacji, z każdego kilograma pozyskanych rzeczy. Zaczęliśmy od postawienia portalu internetowego. Następnie pozyskaliśmy do współpracy fundacje, które były zainteresowane dodatkowym źródłem finansowania. A w kolejnym kroku wyszliśmy do naszych użytkowników i powiedzieliśmy, że mogą pozbywać się niepotrzebnych ubrań, tak jak robili to do tej pory, albo mogą zrobić to przy naszej pomocy. Współdziałając z nami, mogą być pewni dwóch rzeczy: po pierwsze, z każdego kilograma, który do nas przekazują, oddajemy złotówkę na wybraną przez użytkownika fundację. Po drugie, gwarantujemy, że nie zmarnujemy tych ubrań. Zrobimy natomiast wszystko, aby te rzeczy wprowadzić do ponownego obiegu zgodnie z założeniami gospodarki cyrkularnej – pisze Zochniak.

Jest jednak kilka zasad: wielkość kartonu musi być zbliżona do wymiarów podręcznego bagażu. Maksymalne rozmiary to takie, w których suma wszystkich trzech wymiarów nie przekracza 180 cm, a najdłuższy bok ma maksymalnie 80 cm, a waga mieści się w przedziale 10-30 kg. Zawartość musi być czysta, bez śladów zużycia, czyli bez dziur, plam, przetarć czy zmechaceń. Za każdy kilogram jedna złotówka popłynie na konto wskazanej przez ciebie organizacji.

 

Wracając do sklepów stacjonarnych – w kilku większych polskich miastach (Warszawie, Wrocławiu, Katowicach, Bydgoszczy i Łodzi) w centrach handlowych są otwierane Butiki Cyrkularne, gdzie można kupić wyselekcjonowane i odświeżone rzeczy z drugiego obiegu. Na wieszakach znajdzie się zarówno coś vintage jak i markowe ubrania z metkami  – wszystkie wyprane i wyprasowane. Dodatkowo w każdym z takich miejsc profesjonalny zespół bezpłatnie udziela porad modowych, a klienci mogą również uczestniczyć w warsztatach i panelach dyskusyjnych skupionych wokół mody cyrkularnej, upcyklingu i ekologii. W butiku można też zostawić niepotrzebną odzież i dodatki.

 

O UbraniachDoOddania i Zofii Zochniak zrobiło się głośno nie tylko w związku z nowatorskim start upem, ale przy okazji zbiórki ubrań dla Ukrainy, która rozpoczęła się wraz z rosyjską wojną w Ukrainie. To właśnie ten team aktywnie działał nie tylko w mediach społecznościowych, gdzie filmiki z sortowania towarów obserwowało live nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi (konto ma 140 tysięcy followersów).

 

Przy tej okazji jednak wypłynął pewien fakt, na który Zochaniak zwraca szczególną uwagę. – Kryzys uchodźczy w Polsce ujawnił naocznie, że żyjemy w świecie nadmiaru. Wcześniej trochę teoretyzowaliśmy na ten temat, posługiwaliśmy się danymi z raportów różnych organizacji, pokazywaliśmy zdjęcia składowisk odpadów w odległych krajach. Teraz to wszystko mamy na miejscu – mówi. I wyraża z pozoru paradoksalną opinię:

 – Czasami najlepiej pomaga się, nie pomagając. Jeśli mówisz “potrzebujemy sześciu kołder do ośrodka recepcyjnego”, a potem dostajesz cztery dziecięce koce, ręcznik i sukienkę, to odciąga cię to od celu, który musisz zrealizować?


Jak pomóc Ukrainie?

Dlaczego? – Bo zanim przebijesz się przez ilość rzeczy, o które nie prosiłaś, zmarnujesz czas, energię i zasoby. To jest dla mnie największy minus tego, jak pomagamy. Tak bardzo chcemy pomóc, że nawet jak nie mam kołder, to dam poszewkę – mówi założycielka UDO. Dość wspomnieć, że już po czterech dniach zbiórki w magazynach było aż … 11 ton śmieci. Tyle ubrań i tekstyliów nie nadawało się do ponownego użytku, bo było totalnie zniszczonych – znoszone, dziurawe, niekompletne i brudne. Dostali na przykład karton butów bez pary.  – Mimo że od samego początku prosiliśmy, by nie oddawać do nas ubrań – chcieliśmy przekazać je z naszych zasobów. Tymczasem z całej Polski, a nawet z Europy spływały do nas dary, w których również znajdowały się ubrania i my je sortowaliśmy. Ale wtedy były potrzebne kurtki i buty zimowe, a nie sukienki i sandały, które tam były. Tak jakby ludzie dostali bodziec, by posprzątać swoje szafy i wyrzucić z nich wszystko, co mają, wypchnąć z domu w geście “pomagania” – kwituje aktywistka.

Co gorsza bardzo prawdopodobne jest, że jeśli komuś brakuje argumentu żeby pójść na zakupy, takie “czyszczenie” szafy może być usprawiedliwieniem “odświeżenia garderoby”, i pójdą na zakupy. Skąd taki wniosek? Z jakiegoś powodu od czasu pandemii, nawet wobec kryzysu wojny w Ukrainie, branża odzieżowa jak zwykle ma się świetnie. Jednym słowem – bez względu na okoliczności ludzie kupują coraz więcej ubrań.

Tymczasem wisi nad Polską widmo wysokich kar. Na 2025 rok Unia Europejska przewidziała termin obowiązkowej zbiórki i recyklingu tekstyliów dla krajów członkowskich. Takie działania jak UraniaDoOddania pomagają, ale nie wyręczą rządu w systemowych regulacjach, o których, póki co, nic nie wiadomo. Wciąż nie mamy dodatkowej frakcji segregacji odpadów tekstylnych ani operatorów, którzy na krajową skalę umieliby i mieli gdzie je utylizować. Tymczasem UDO nawiązało partnerstwo z Komisją Europejską i wspólnie będą działać nad strategią wdrożenia w Polsce założeń UE na rzecz zrównoważonych wyborów włókienniczych w obiegu zamkniętym.

Ale nie trzeba czekać na odgórne zakazy, nakazy i ustalenia – już dziś każdy z nas może ograniczyć i przyłożyć się do zmiany funkcjonowania branży odzieżowej.

Co możemy zrobić?

Jeśli chcemy kupić nowy ciuch, rozpoznajemy swoje realne potrzeby. Czy na pewno kolejna tania sukienka z poliestru kupiona w sieciówce jest tam niezbędna? Bądźmy wybrednymi konsumentakmi i konsumentami i sprawdzajmy metki ze składem materiału. Wybieramy dobrą jakość – więcej procent materiałów naturalnych niż syntetycznych. Pogrzebmy w szafach mam i babć, kupujmy vintage i w second handach. Ale w pierwszej kolejności nośmy to, co mamy w szafie. Dbajmy o rzeczy, reperujmy je, nie wyrzucajmy. To początek drogi do zminimalizowania swojego wpływu środowiskowego w branży modowej.

 Agata Jankowska

 

 

 

KOMENTUJ: