Dziurawa tarcza dla ekonomii społecznej

Dziurawa tarcza dla ekonomii społecznej

Rozwiązań, z których teoretycznie mogą korzystać podmioty ekonomii społecznej (ES), pozornie jest całkiem sporo. Jednak poszczególne przedsiębiorstwa będą mogły skorzystać z niewielu z nich, a czasem wręcz z żadnego. Do tego kwoty wsparcia są nieadekwatne do potrzeb, zaś okres wsparcia – najczęściej trzymiesięczny. Istnieje poważna obawa, że sektor ES nie doczeka pomocy, bo w urzędach już rozpętało się tsunami składania wniosków, które piszą przedsiębiorcy (nie tylko społeczni), samozatrudnieni, pracujący na umowy cywilno-prawne…

Łukasz Komuda

Sektor ekonomii społecznej i solidarnej to według przyjętego w ubiegłym roku Programu Rozwoju Ekonomii Społecznej na lata 2014–2020 około 92 tys. podmiotów zatrudniających ok. 389 tys. osób. Zgodnie z prowadzoną przez rząd polityką, jego podstawowym zadaniem jest tworzenie miejsc pracy dla osób, które nie są w stanie znaleźć miejsca pracy w pozostałej części gospodarki, zazwyczaj z przyczyn przez siebie niezawinionych, takich jak dotknięcie chorobą, niepełnosprawnością lub odizolowanie różnymi barierami wykluczenia społecznego. Wydaje się więc, że w tych trudnych dla gospodarki miesiącach sektor ekonomii społecznej powinien być objęty szczególną troską administracji, która na jego rozwój przez lata wykładała setki milionów złotych ze środków polskich i europejskich podatników. Podmioty, które w nim działają, starając się równoważyć cele ekonomiczne i społeczne, w naturalny sposób rzadziej generują rezerwę finansową; zwykle rozwijają się wolniej, za to stanowią kluczowy segment naszej gospodarki pod względem dbałości o wskaźnik zatrudnienia. Potrafią bowiem aktywizować zawodowo osoby, których tradycyjny rynek pracy nie chce lub wręcz nie dostrzega. Wskaźnik zatrudnienia w 2018 roku, czyli już w okresie istnienia teoretycznego „rynku pracownika”, wynosił w Polsce dla osób w wieku 15–64 lat 67,4%, podczas gdy średnia unijna sięgała 68,6%, na Węgrzech – 69,2%, w Czechach – 74,8%, w Niemczech – 75,9%, a w Szwecji – 77,4%.

13 rodzajów wsparcia dla ES

Teoretycznie lista instrumentów wsparcia dla podmiotów ekonomii społecznej jest długa. Trzeciego kwietnia Stowarzyszenie na rzecz Spółdzielni Socjalnych i Ogólnopolski Związek Rewizyjny Spółdzielni Socjalnych opublikowały poradnik na ten temat ze wszystkimi szczegółami oraz wymaganiami formalnymi. Nie warto dublować tej dobrej i drobiazgowej pracy – zachęcam do pobrania i uważnego przestudiowania tego dokumentu. W tym miejscu chciałbym dokonać przeglądu omówionych w nim narzędzi oraz ocenić ich realny wpływ na bieżącą sytuację podmiotów działających w sektorze ekonomii społecznej. Zacznijmy od wyliczenia rozwiązań, z których formalnie mogą skorzystać takie podmioty. Można je podzielić na cztery grupy:

  1. Siedem instrumentów, z których skorzystać mogą wyłącznie wskazane grupy beneficjentów – kolejno: Zakłady Aktywności Zawodowej (ZAZ), Warsztaty Terapii Zajęciowej (WTZ), Centra Integracji Społecznej (CIS) lub Kluby Integracji Społecznej (KIS), ośrodki wsparcia dla osób z zaburzeniami psychicznymi, środowiskowe domów samopomocy, kluby samopomocy, formy opieki nad dziećmi do lat trzech.
     
  2. Specjalne rozwiązanie dla organizacji pozarządowych i spółdzielni socjalnych.
     
  3. Dwa instrumenty skierowane do mikroprzedsiębiorstw.

  4. Trzy instrumenty adresowane do wszystkich podmiotów gospodarczych.

Do tego dochodzi jeszcze możliwość jednorazowego opóźnienia w kalendarzu składania instytucjom państwa całej gamy wymaganych sprawozdań, opóźnienie terminu wpłaty zaliczek pobieranych od wynagrodzeń na rzecz podatku dochodowego o dwa miesiące czy możliwość doliczenia strat poniesionych w roku 2020 do PIT czy CIT za rok 2019 oraz rozliczeń podatkowych z lat kolejnych. Te rozwiązania zaoferowano jednak wszystkim podmiotom gospodarczym i co ważniejsze: nie jest to faktyczne wsparcie, a jedynie poluzowania gorsetu wymagań biurokratycznych oraz minimalna stymulacja płynności (opóźnienie wpłaty zaliczek od wynagrodzeń).

Na pierwszy rzut oka wygląda to imponująco: aż 13 różnych rozwiązań, z których mogą skorzystać podmioty ekonomii społecznej! Gdy porównamy liczbę instrumentów skierowanych bezpośrednio do osób zatrudnionych na umowy cywilno-prawne (dwa) albo pracowników etatowych (zero), wydaje się to świadczyć o hojności i trosce państwa o sektor ES. Czar pryska, gdy zaczniemy analizować ten pakiet. Przyjrzyjmy się więc po kolei czterem wspomnianym grupom instrumentów.

Utrzymanie finansowania

Powyższe zestawienie obejmuje najszersze spektrum podmiotów, a więc także te, które wypełniają lukę usług społecznych, jakie powinny być świadczone przez państwo. Istotna część aktywności podmiotów pozarządowych to de facto outsourcing państwa w zakresie instytucjonalnej opieki nad różnymi grupami osób dotkniętych niepełnosprawnością lub wykluczeniem społecznym. Ponieważ państwo nie potrafiło (i dalej nie potrafi) zaspokoić potrzeb tych grup, powstały niepubliczne podmioty, które się nimi zajęły, otrzymując skromne wsparcie ze środków publicznych. Oto, co można znaleźć w pakiecie tarczy dla tych instytucji:

  1. ZAZ może ubiegać się o rekompensatę wypłaconego swoim pracownikom wynagrodzenia pokrywanego ze środków pochodzących z działalności wytwórczej lub usługowej zakładu aktywności zawodowej lub innych źródeł, w części proporcjonalnej do występującej w danym miesiącu liczby dni przestoju w działalności zakładu lub zmniejszenia przychodu z tej działalności.
     
  2. W przypadku zawieszenia działalności WTZ na skutek przeciwdziałania COVID-19 nie ulega obniżeniu dofinansowanie kosztów uczestnictwa w warsztacie ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON).
     
  3. Wojewoda może w związku z przeciwdziałaniem COVID-19 wydać polecenie podmiotowi prowadzącemu CIS lub KIS zawieszenia zajęć na czas oznaczony. Dofinansowanie działalności CIS lub KIS nie ulega obniżeniu w związku z zawieszeniem zajęć. Uczestnikowi CIS przysługuje świadczenie integracyjne w pełnej wysokości za czas zawieszenia zajęć.
     
  4. W przypadku zawieszenia lub czasowego zamknięcia działalności ośrodków wsparcia dla osób z zaburzeniami psychicznymi w celu przeciwdziałania COVID-19, wojewoda przekazuje miesięczną kwotę dotacji na pokrycie bieżących kosztów ich prowadzenia.
     
  5. Wysokość miesięcznej kwoty dotacji z budżetu państwa na pokrycie bieżących kosztów prowadzenia środowiskowego domu samopomocy w sytuacji zawieszenia lub czasowego zamknięcia działalności środowiskowych domów samopomocy jest obliczana jako iloczyn aktualnej liczby osób posiadających decyzje o skierowaniu, nie większej niż statutowa liczba miejsc w tym domu, oraz średniej miesięcznej kwoty dotacji wyliczonej dla województwa.
     
  6. Wysokość miesięcznej kwoty dotacji z budżetu państwa na pokrycie bieżących kosztów prowadzenia klubu samopomocy w sytuacji zawieszenia lub czasowego zamknięcia działalności klubu jest obliczana jako iloczyn statutowej liczby miejsc w klubie oraz średniej miesięcznej kwoty dotacji wyliczonej dla województwa.
     
  7. W przypadku czasowego ograniczenia lub czasowego zawieszenia funkcjonowania żłobka, klubu dziecięcego lub dziennego opiekuna w celu przeciwdziałania COVID-19, otrzymane na zapewnienie ich funkcjonowania dotacje celowe z budżetu państwa oraz środki z Funduszu Pracy przyznane na realizację programów nie podlegają zwrotowi.

W praktyce więc wsparcie w tej grupie instrumentów nie jest żadnym dodatkowym wsparciem, a jedynie podtrzymaniem ich finansowania na zbliżonym poziomie – i to zwykle pod warunkiem wysłania odpowiedniego wniosku. Instytucje publiczne, które ograniczyły swoją aktywność na skutek wprowadzonych ograniczeń poruszania się i kontaktów międzyludzkich (np. biblioteki), nie otrzymały podobnych rozwiązań, bo utrzymanie wynagrodzeń pracowników oraz środków niezbędnych na utrzymanie budynków itd. jest oczywiste. Wyoutsourcowane usługi publiczne takiej gwarancji jak widać nie mają, a świadczące je instytucje niepubliczne muszą przy każdym kryzysie modlić się, by w ramach pakietu ratunkowego nie zostały pominięte.

Trzeba też zauważyć, że skoro instrumenty wymienione w tej grupie są skierowane do wskazanych grup podmiotów, automatycznie zmniejsza to liczbę form wsparcia, z jakich skorzystać może każdy wybrany podmiot – np. jeśli jest ZAZ-em, nie skorzysta z niczego, co w tarczy przygotowano dla żłobków. A ponieważ większość podmiotów w tej grupie nie ma osobowości prawnej i nie prowadzi odrębnej księgowości, zamknięte są dla nich ścieżki, jakimi mogą pójść na przykład spółdzielnie socjalne czy spółki non-profit, mające status przedsiębiorstw. Nagle więc lista potencjalnych rozwiązań kurczy się do jednego (np. WTZ), trzech (np. duża spółka non-profit) lub w najlepszym razie pięciu (np. spółdzielnia socjalna zatrudniająca do dziewięciu osób).

Mały konkret

Organizacje pozarządowe lub podmioty wymienione w ustawie o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, w tym spółdzielnie socjalne, mogą wystąpić do starosty o dofinansowanie części kosztów wynagrodzeń pracowników oraz należnych od tych wynagrodzeń składek na ubezpieczenia społeczne w przypadku spadku przychodów z działalności statutowej. To już jest pewien konkret – i oznacza dodatkowe obciążenie dla sektora finansów publicznych. Zauważmy jednak, że aby skutecznie ubiegać się o takie dofinansowanie, trzeba spełnić cały szereg szczegółowo opisanych warunków. Może ono sięgać 90% kosztów pracy dla wynagrodzenia minimalnego na jednego pracownika, czyli 2819 zł na osobę.

Ekonomia społeczna, w tym spółdzielnie socjalne, mocno oberwały przez zastój, jaki mamy w gospodarce ze względu na walkę z epidemią. Duża ich część działa na przykład w branży gastronomicznej, a ich obroty spadły nawet do zera i nie wiadomo nawet, kiedy sytuacja wróci do normalności – komentuje Cezary Miżejewski, były wiceminister pracy, prezes spółdzielni socjalnej Opoka w Kluczach, Ogólnopolskiego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Socjalnych (OZRSS) i Wspólnoty Roboczej Związków Organizacji Socjalnych (WRZOS).

Potwierdzają to relacje przedsiębiorców społecznych:

Gdy otwieraliśmy Niebostan siedem lat temu, postanowiliśmy, że biznes będziemy prowadzić przede wszystkim uczciwie wobec pracowników. Dla nas oznacza to, że zatrudniamy na umowę o pracę, są płatne urlopy, L4, okresy wypowiedzenia itd. Na skutek pandemii w 24 godziny przestawiliśmy się na dowozy jedzenia. Wcześniej tego nie robiliśmy. Paradoksalnie, gdy inni mają przymusowe przestoje, my z Agatą, wspólniczką, mamy teraz mnóstwo pracy. Niestety, na dowozach, nawet pełną parą, jesteśmy w stanie wygenerować maksymalnie 20% normalnych obrotów. Walczymy o utrzymanie pełnego zatrudnienia, ale jeśli ta sytuacja potrwa dłużej niż do końca kwietnia, nie wiem, jak będzie – relacjonuje Maciej Stańczyk, przedsiębiorca społeczny z Łodzi, w swoim gorzkim liście do polityków zamieszczonym na fanpage’u przedsiębiorstwa.

Można byłoby powiedzieć, że to całkiem sporo, bo wynagrodzenia w sektorze pozarządowym są niskie: według GUS-u w 2016 roku (najnowsze dostępne dane) średnia płaca pracowników etatowych w sektorze non-profit była o 17,5% niższa od średniej w gospodarce narodowej (ok. 3,3 tys. zł brutto). Niestety, maksymalny okres takiego dofinansowania określono „na sztywno” na trzy miesiące, choć przecież nie wiadomo, jak długo potrwają perturbacje związane z izolacją społeczną, które dotykają NGO-sy oraz spółdzielnie socjalne w nie mniejszym stopniu niż prywatne przedsiębiorstwa działające dla zysku. Szczególnie dotyczy to spółdzielni socjalnych, które w większości są podmiotami dość młodymi. W 2016 roku 78% z nich działało cztery lata lub krócej, a to znaczy, że nie miały czasu, by zakumulować odpowiednie rezerwy na czas kryzysu; 88% spółdzielni socjalnych miało status mikroprzedsiębiorstw*, czyli zatrudniało nie więcej niż dziewięcioro pracowników (średnia liczba pracowników zatrudnionych na umowę o pracę w takich spółdzielniach wynosiła około pięciu osób, podczas gdy w ogóle organizacji non-profit – jedenaście). Dla porównania, według raportu PARP, w tym samym czasie trzy czwarte mikrofirm ogółem istniało pięć lat i dłużej.

– Mamy problem ze spółdzielniami, które miały perturbacje z ZUS i w związku z tymi zaległościami nie otrzymają ze wsparcia – dodaje Cezary Miżejewski.

Dla mikrofirm – społecznych i działających for profit

Mikroprzedsiębiorstwa są solą polskiej gospodarki: tworzą 96% ogólnej liczby firm, odpowiadają za 40% zatrudnienia w firmach i za 41% generowanego przez nie PKB. Są też najbardziej wrażliwe na wszelkie koniunkturalne wstrząsy, nie wspominając już o trzęsieniu ziemi, jakim jest stan epidemii i spodziewana po nim recesja. Nic dziwnego, że tarcza antykryzysowa zawiera osobne rozwiązania adresowane właśnie do tej grupy podmiotów:

  1. Zwolnienie z opłacania składek ZUS za zatrudnionych pracowników w miesiącach marzec, kwiecień i maj.
      
  2. Jednorazowa pożyczka w kwocie do 5 tys. zł z oprocentowaniem 0,05% rocznie na okres nie dłuższy niż 12 miesięcy z maksymalnie trzymiesięczną karencją na spłatę odsetek. Pożyczka może zostać umorzona, jeśli przedsiębiorstwo przez trzy miesiące od zaciągnięcia jej nie zmniejszy zatrudnienia.

To pierwsze rozwiązanie może istotnie obniżyć koszty działalności przez trzy miesiące. Przyjmując, że przeciętna mikrofirma społeczna zatrudnia cztery osoby, a przeciętne wynagrodzenie wynosi w takim podmiocie ok. 4100 zł brutto, to suma składek ZUS wynosi miesięcznie 920,20 zł na pracownika, czyli w całym okresie zwolnienia daje to ponad 11 tys. zł dla całej załogi. Lepszy rydz niż nic.

Pożyczka w wysokości 5 tys. zł to jednak nawet nie pół rydza, bo jej kwota jest śmiesznie niska i niewiele daje to, że może się ona okazać dofinansowaniem, jeśli podmiot gospodarczy nie zwolni ani jednego człowieka. Zwrócę tylko uwagę, że całkowity koszt zatrudnienia na etacie czterech osób z wynagrodzeniem 4100 zł brutto to ponad 237 tys. zł rocznie, czyli potencjalnie bezzwrotna pożyczka pokrywa w najlepszym razie 2% tego kosztu. A przecież to tylko jeden z wielu wydatków, jakie w ciągu roku musi ponieść przedsiębiorstwo.

Jesteśmy małą organizacją – jest nas raptem pięć osób. Na co dzień realizujemy warsztaty edukacji żywieniowo-kulinarnej dla dzieci w szkołach podstawowych. Od czasu zamknięcia szkół mamy problem. Brak warsztatów to brak środków na pensje. Nie mamy zaplecza finansowego, które pozwoliłoby nam przetrwać ten czas. Aby coś robić i nie siedzieć bezczynnie, zorganizowaliśmy zbiórkę środków i produktów, żeby wesprzeć dzieciaki, z którymi na co dzień pracujemy. W szkole jadły one jedyny ciepły posiłek, którego teraz zostały pozbawione. Z niepokojem patrzymy w przyszłość, bo jeśli sytuacja szybko nie wróci do normy, może to oznaczać konieczność znacznego uszczuplenia kadry. Zwolnienie ze składek ZUS na pewno częściowo nam pomoże, ale już propozycja pożyczki do 5 tys. zł jest zupełnie nieadekwatna do potrzeb nawet tak niewielkiej organizacji, a co dopiero większych podmiotów – krytykuje Agata Gawska, dyrektor zarządzająca Fundacji Szkoła na Widelcu.

Jeśli jakiś podmiot gospodarczy nie może skorzystać z innych rozwiązań z rządowego pakietu, a spełnia wymagania dotyczące instrumentu adresowanego do mikrofirm, wówczas zyskuje motywację do tego, by zwolnić część ludzi, osiągnąć wymagany poziom zatrudnienia (maksymalnie dziewięć osób), a następnie wnioskować o wsparcie. To ryzyko może występować także w sektorze ES. Byliśmy pewni, że w kwietniu zostaniemy zwolnieni z ZUS-u, w naszym przypadku to jest ponad 12 tys. zł co miesiąc (ok 145 tys. zł rocznie, które do tej pory przelewaliśmy jako odpowiedzialni przedsiębiorcy). ALE NIE. Bo mamy 10 pracowników, a zwalniają tych co mają 9. Nieważne, że pełnych etatów jest mniej. Nieważne, że zgodnie z definicją jesteśmy mikroprzedsiębiorstwem (dotychczas suma 9 etatów, dziś 9 osób). Nieważne, że nie mamy możliwości normalnie działać. Tak uchwalili. Kropka. (…) Jaka logika stoi za tym, że bardziej opłaca się mieć 10 osób więcej w kolejce po zasiłek niż 10 pracowników, którzy dostaną normalną pensję? Bo wygląda na to, że będziemy zmuszeni zwolnić wszystkich i zawiesić działalność – pisał 2 kwietnia 2020 roku Maciej Stańczyk.

Tarcza antypracownicza

Jakie opcje ma każde przedsiębiorstwo – niezależnie od wielkości i formy działalności, wliczając w to podmioty ES?

  1. Dofinansowanie części kosztów wynagrodzeń pracowników oraz osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę nakładczą lub umowy-zlecenia albo innej umowy o świadczenie usług, do której stosuje się przepisy dotyczące zlecenia oraz należnych od tych wynagrodzeń składek na ubezpieczenia społeczne w przypadku spadku obrotów gospodarczych w następstwie wystąpienia COVID19.
     
  2. Dofinansowanie wynagrodzeń pracowników objętych przestojem ekonomicznym albo obniżonym wymiarem czasu pracy ze środków Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
     
  3. Uelastycznienie czasu pracy i możliwość zawarcia porozumienia o stosowaniu mniej korzystnych warunków zatrudnienia pracowników niż wynikające z umów o pracę.

Pierwszy instrument obarczony jest podobnymi wymaganiami nałożonymi na wnioskodawcę, co opisane wyżej wsparcie dla NGO-sów i podmiotów działalności pożytku publicznego. Podobne są także limity dofinansowania i maksymalny jego okres (trzy miesiące). Ponieważ adresat wniosków składanych w celu uzyskania takiego wsparcia jest ten sam, w praktyce oznacza to, że podmiot, który uzyskał je jako np. spółdzielnia socjalna, nie może drugi raz starać się o dofinansowanie jako zwykłe przedsiębiorstwo. Tym bardziej że zastrzyk środków dotyczyłby tych samych pracowników w tym samym czasie. To dlatego, zliczając wszystkie rozwiązania, z których może skorzystać spółdzielnia socjalna, wychodzi pięć instrumentów, a nie sześć.

Jest to ścieżka dostępna dla podmiotów ES, które nie są NGO-sami czy podmiotami działalności pożytku publicznego – dlatego trzeba ją wymienić. Dotyczą jej identyczne uwagi i tak samo zasługuje na pozytywną ocenę mimo krótkiego okresu, w jakim dofinansowanie ma być przyznawane.

Dofinansowanie, wymienione w punkcie b) ma charakter antypracowniczy. Aby z niego skorzystać, podmiot ekonomii społecznej musi zredukować godziny pracy lub wprowadzić „postojowe”, a to w obu przypadkach prowadzi do obniżenia wynagrodzeń pracowników. Antagonizuje to ludzi sektora: zarządy otrzymały bowiem od administracji prosty komunikat: mogą otrzymać dodatkowe środki na trudne trzy miesiące pod warunkiem, że ludzie otrzymają mniejsze pensje (postojowe, obcięcie liczby godzin pracy).

Ostatnia opisana opcja nie wymaga nawet dłuższego komentarza. Zawiesza ona niektóre zapisy Kodeksu pracy i ułatwia pracę szefom, ale pogarsza warunki pracownikom – tym razem bez żadnej zachęty finansowej, która mogłaby być argumentem dla szefów w przedyskutowaniu z zespołami wprowadzenia tego rozwiązania. Kierownictwo podmiotów ekonomii społecznej – tak jak i wszystkich innych przedsiębiorstw naszej gospodarki – otrzymuje możliwość zawieszenia ośmiogodzinnego dnia pracy i miesięcznego rozliczania się z przepracowanych godzin. Od tej pory rozliczenie ma mieć charakter roczny, a w skrajnych przypadkach pracownicy mogą zostać zmuszeni do pracy 16 godzin wskazanego dnia i nawet do 60 godzin w tygodniu. Szerzej na temat antypracowniczego charakteru rozwiązań wprowadzonych w tarczy piszę tutaj.

Ratować, zamiast tworzyć nowe!

Kryzys jest okazją, by rozmontowywać Kodeks pracy i osłabiać pozycję pracowników, którzy nie dość, że ponoszą największy ciężar finansowy rozwiązań wprowadzanych przez państwo w ramach tarczy, bo pokrywają blisko 80% wpływów do sektora finansów publicznych (reszta przypada na pracodawców), to jeszcze nie otrzymują bezpośrednio żadnego rozwiązania zabezpieczającego budżety domowe w sytuacji zmniejszonych dochodów. Dodatkowo, nie mają co liczyć na wiele w przypadku utraty pracy, a na dodatek muszą liczyć się z pracą ponad siły w okresie, gdy przedsiębiorstwa będą odrabiać straty po wiosennym zamrożeniu pandemicznym.

Same zaś podmioty ekonomii społecznej otrzymują niewiele i na bardzo krótki czas (zazwyczaj – trzy miesiące). Trudno więc oczekiwać, by tarcza realnie osłoniła większość podmiotów ES, które – tak jak większość pozostałych firm oraz pracowników – mają poczucie, że pozostawiono je własnemu losowi. Niemałą barierą w drodze do otrzymania instrumentów wsparcia, jakie sektorowi ES zaproponowano, jest zbiurokratyzowanie procesu wnioskowania. Niektóre wnioski wymagają nawet do dziesięciu różnych załączników rozpisanych w obszernej dokumentacji przygotowanej przez rząd. Zapewne to monstrualna liczba stron, zawierających szczegółowe oczekiwania urzędników, częściowo tworzy iluzję o skali zaangażowania naszej administracji w ratowanie gospodarki przed recesją.

W ekonomii społecznej pełno jest osób, które z dużym trudem wielu ludzi stopniowo przywracano na rynek pracy, aktywizowano zawodowo. Teraz one tracą zatrudnienie jako pierwsze. A ze względu na zbiurokratyzowanie instrumentów wsparcia w ramach tarczy, spodziewam się, że urzędnicy nie będą w stanie szybko przerobić setek tysięcy wniosków i wiele podmiotów ekonomii społecznej po prostu nie doczeka pomocy. Padnie. Dlatego zaproponowaliśmy jako OZRSS i WRZOS, by środki finansowe, jakie kierowano do OWES na tworzenie nowych miejsc pracy w ekonomii społecznej, przeznaczyć w całości na ratowanie tych miejsc. Niestety, bez odzewu. Mamy nadzieję, że jedynym powodem jest brak ustawy dotyczącej zmian w programach operacyjnych – mówi Cezary Miżejewski.

Wtóruje mu Piotr Stronkowski, były zastępca dyrektora Departamentu Zarządzania Europejskim Funduszem Społecznym w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwie Rozwoju Regionalnego, a obecnie niezależny ekspert i ewaluator współpracujący między innymi z Fundacją IDEA Rozwoju, Fundacją Batorego, Collegium Civitas, UNDP i OECD. – W Ośrodkach Wsparcia Ekonomii Społecznej – przynajmniej w części – są w tej chwili pieniądze europejskie na tworzenie miejsc pracy. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej (MFiPR) dostało do ręki instrumenty, żeby szybko dokonywać zmian w wytycznych. Technicznie jest więc możliwość, aby dostępne pieniądze przekierować na nowe miejsca pracy. Tym bardziej że w tym przypadku liczy się szybkość działania – podkreśla.

Tarcza 2.0

Cezary Miżejewski zwraca uwagę, że według urzędników MFiPR jedną z istotnych przeszkód budowania systemu wsparcia dla ES jest brak ustawy o ekonomii społecznej. Dlatego trzeba doprowadzić do jak najszybszego jej uchwalenia nie tylko w związku z obecną sytuacją, lecz także na przyszłość, która nie wiadomo co nam jeszcze przyniesie. Niestety, ustawa nie znalazła się w porządku obrad Sejmu podczas posiedzenia 15 kwietnia. Pilniejsze było kolejne podejście do ustawy o całkowitym zakazie przerywania ciąży oraz umożliwienia dzieciom udziału w polowaniach.

Natomiast cały czas trwają prace rządu nad korektą już wprowadzonych instrumentów, a dodatkowo pojawiła się tzw. tarcza antykryzysowa 2.0 (tarcza finansowa). Jądrem tarczy 2.0 są pożyczki udzielane na trzy lata, mające być umarzane nawet do trzech czwartych ich wartości, jeśli pożyczkobiorca (przedsiębiorstwo) utrzyma działalność i dotychczasowy poziom zatrudnienia przez 12 miesięcy. Mikroprzedsiębiorstwa mają otrzymać pożyczki do wysokości 324 tys. zł, a podmioty zatrudniające od 10 do 249 osób – nawet do 3,5 mln zł.

Kluczową dla istotnej części sektora ES informacją jest ta, że trzymiesięczne zwolnienie z opłacania składek ZUS dla spółdzielni socjalnych zostaje rozszerzone i obejmie także podmioty zatrudniające od 10 do 49 pracowników. W efekcie instrument stanie się dostępny dla praktycznie wszystkich spółdzielni socjalnych – w tym dla kilkunastu procent tych, które mają zatrudnienie właśnie w tym przedziale. Natomiast przedsiębiorstwom społecznych działającym w innej formule prawnej i zatrudniającym od 10 do 49 osób tarcza 2.0 ma zapewnić możliwość zwolnienia z połowy należnych i nieopłaconych jeszcze składek za marzec, kwiecień i maj.

Dodatkowo firmy, które w ostatnich tygodniach ucierpiały w rezultacie zmian w naszej rzeczywistości społeczno-ekonomicznej, mają otrzymać możliwość wnioskowania o zwolnienie z podatku od nieruchomości (gruntów, budynków i budowli) – w miejsce opóźnienia terminu płatności. Podmioty realizujące za publiczne pieniądze zadania w zakresie aktywizacji zawodowej mają natomiast otrzymać możliwość skorygowania wiążących je umów: wydłużyć okres ich realizacji lub przesunąć go w przyszłość.

Prace cały czas trwają i pozostaje nadzieja, że przynajmniej część apeli przedsiębiorców społecznych może zostać wysłuchana. Zegar jednak tyka, a każdy dzień izolacji społecznej pogarsza sytuację ekonomiczną sektora ES.

—————–

* Oprócz limitu liczby pracowników, status ten przysługuje podmiotom, których roczny obrót netto ze sprzedaży towarów, wyrobów i usług oraz z operacji finansowych, a jednocześnie suma aktywów nie przekracza równowartości 2 milionów euro w złotych. Z dużą dozą pewności można założyć, że niemal wszystkie mikrofirmy społeczne zatrudniające do dziewięciu osób spełniają te dodatkowe wymagania odnośnie do obrotów i sumy bilansowej.

 

Aktualną sytuację organizacji pozarządowych, które wspierają tworzenie miejsc pracy i aktywizację zawodową, komentuje Sylwia Daniłowska, wiceprezeska i dyrektorka Pionu Badań i Rozwoju Fundacji Aktywizacja. Organizacja ta jest jedną z najważniejszych pozarządowych instytucji działających na rzecz zwiększenia zatrudnienia osób z niepełnosprawnościami (OzN).

Bez wątpienia obecna sytuacja pandemiczna i związane z nią ograniczenia są dużą „lekcją przetrwania” dla NGO-sów realizujących różne projekty aktywizacyjne. Muszą one nie tylko w bardzo krótkim czasie dostosować się organizacyjnie, ale też wsparciowo. W Fundacji Aktywizacja od ogłoszenia kryzysu epidemicznego wszyscy pracujemy zdalnie. Taka forma pracy wymagała nie tylko wielu działań zarządczych, ukierunkowanych na usprawnienie pracy w formie zdalnej na każdym stanowisku, ale też intensywnych działań merytorycznych związanych z koniecznością zapewnienia w tej samej formie jak najszerszego i dostosowanego do aktualnych potrzeb wsparcia dla naszych klientów – osób z niepełnosprawnościami. I choć już wcześniej mieliśmy w swojej ofercie wsparcie zdalne, dotyczyło ono jedynie części świadczonych usług. Teraz ten wymóg zdalnej formuły rozszerzamy na inne formy wsparcia. W tym miejscu warto podkreślić, że wydane w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego (EFS) rekomendacje związane z zastosowaniem tej formy udzielania wsparcia oraz możliwości ponoszenia kosztów na ten cel były bardzo potrzebne, bo nawet dotychczas nieprzychylne tej formie wspierania niektóre instytucje zarządzające dopuściły taką zmianę w działaniu realizatorów projektów miękkich.

Czego jeszcze brakuje organizacjom takim jak nasza? W odniesieniu do OzN zasadne wydaje się odstąpienie od wymogu potwierdzania statusu osoby z niepełnosprawnością poprzez dostarczenie orzeczenia o niepełnosprawności (lub w przypadku osób ze stwierdzonymi zaburzeniami psychicznymi: orzeczenia o niepełnosprawności lub innego dokumentu poświadczającego stan zdrowia wydanego przez lekarza, tj. orzeczenia o stanie zdrowia lub opinii), i zastąpienie go w czasie pandemii wymogiem złożenia przez uczestnika projektu stosownego oświadczenia. Kiedyś taka forma w EFS była stosowana. W obecnej sytuacji prowadzenie rekrutacji nowych uczestników jest dużym wyzwaniem i tego typu uproszczenie biurokratyczne byłoby bardzo pomocne dla realizatorów projektów. Oczywiście ten wątek uproszczeń i odstąpienia od rozbudowanych obowiązków dokumentacyjnych na każdym etapie działań aktywizacyjnych w EFS jest ważnym wątkiem i może dotyczyć dużo większej grupy organizacji pozarządowych.

Ważnym wątkiem są też wymagane wkłady własne i już sygnalizowane przez NGO-sy problemy z ich zapewnieniem w czasie pandemii. Z jednej strony problem ten jest związany z konieczną zmianą formy działań projektowych i wynikającą z tego niemożnością zapewnienia wkładu w postaci wolontariatu (często osoby na tych stanowiskach stanowią personel wspierający uczestników projektu podczas wsparcia stacjonarnego). Drugi powód to oczywiste obecnie trudności z pozyskaniem przez organizacje dodatkowych środków finansowych na wkłady własne do projektów.

Jakie są najważniejsze obawy organizacji pozarządowych, wykonujących działania projektowe finansowane ze środków publicznych? Jedną z poważniejszych obaw dotyczących zarówno krótkiej, jak i dłuższej perspektywy realizacji projektów jest realna możliwość osiągnięcia założonych wskaźników rezultatu. W przypadku projektów aktywizacji zawodowej chodzi o założone wskaźniki zatrudnienia. Patrząc na pogarszającą się sytuację gospodarczą i zgłaszane przez pracodawców prywatnych, publicznych i pozarządowych problemy, zasadnym wydaje się zaplanowanie drugiego kroku – i to zarówno po stronie realizatorów, jak i instytucji grantodawczych – czyli rzetelnej analizy realnych możliwości osiągnięcia założonych przed pandemią wskaźników zatrudnienia.

W tym kontekście obawiam się, że zakładana obecnie możliwość przedłużania projektów będzie niewystarczająca, a rewizja założonych wskaźników powinna być zarówno na poziomie pojedynczych projektów, jak i całych programów. Prawdopodobnie za kilka miesięcy z całą mocą odczujemy, że poczynione kilka miesięcy lub nawet kilka lat temu założenia nijak się mają do aktualnej sytuacji gospodarczej i związanego z nią określonego poziomu popytu na pracę, a co za tym idzie – realnych możliwości wprowadzenia na rynek pracy osób defaworyzowanych.

 

Łukasz Komuda – Absolwent Wydziału Nauk Ekonomicznych UW. W latach 2009-2012 zastępca redaktora naczelnego i p.o. redaktora naczelnego miesięcznika „Businessman.pl”. Ekspert rynku pracy i redaktor portalu Rynekpracy.org w Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych. Zajmuje się także obszarami demografii, ekonomii społecznej i dyskryminacją na rynku pracy. Współpracuje m.in. z agencją zatrudnienia Randstad, Fundacją IDEA Rozwoju, Fundacją im. Róży Luksemburg, Fundacją Inicjatyw Strategicznych Instrat, Towarzystwem „Więź”, „Krytyką Polityczną” i OKO Press.

 


Zdjęcie tytułowe z: pixabay.com/users/free-photos-242387

KOMENTUJ: