W Ukrainie do niedawna określenie ekonomii społecznej istniało tylko na papierze, jako definicja w encyklopediach ekonomicznych, artykułach naukowych i podręcznikach uniwersyteckich. Aby wytłumaczyć, dlaczego tak było, musiałabym szczegółowo omówić społeczno-gospodarcze i polityczne kamienie milowe w historii Ukrainy i obciążyć czytelnika skomplikowanymi terminami i harmonogramami analitycznymi, a tego wolę uniknąć. Faktem jest, że ekonomia społeczna pojawiła się w wyniku aneksji Krymu i wojny w Donbasie. Tak, to wojna, oficjalnie nazywana ATO, czyli operacją antyterrorystyczną, przyczyniła się do tego, że Ukraińcy poczuli w sobie przedsiębiorczego ducha wspólnoty.
Pierwsze przykłady wcielenia założeń ekonomii społecznej w życie pojawiły się na Ukrainie w 2015 roku, kiedy weterani zaczęli wracać z wojny. Po raz pierwszy od czasu odzyskania niepodległości Ukraina nie wie, jak rehabilitować żołnierzy operacji antyterrorystycznej, jak przywrócić ich do normalnego życia cywilnego, jak wyleczyć urazy psychiczne i fizyczne, żeby mogli zostać pełnoprawnymi członkami społeczeństwa. Dlatego weterani postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i sami pomóc sobie oraz innym żołnierzom.
Własny biznes jako rehabilitacja
Leonid Ostaltsev ze znakiem wywoławczym „Dmuchawiec” jest weteranem wojny rosyjsko-ukraińskiej. Po demobilizacji szukał pomysłu na dalsze życie. W końcu otworzył własną pizzerię Pizza Veterano. Jak sam wspomina, miał tylko 50 dolarów w kieszeni, wielką determinację i chęć ruszenia z miejsca. Leonid jest obecnie założycielem Grupy Veterano, a pizzeria to tylko jeden z jej elementów. Projekt obejmuje Veterano Pizza, ale też Veterano Brownie, Veterano Coffee, Veterano Point, Veterano Guard. Biznes działa na zasadzie franczyzy: tylko weterani wojny w Donbasie mogą otworzyć własny biznes pod tą marką.
Część dochodów Veterano jest przekazywana na cele charytatywne, w szczególności na pomoc dzieciom poległych żołnierzy. Pizzerie i kawiarnie oferują zniżki dla byłych żołnierzy, a także tak zwane „pozycje wiszące”. Na ten pomysł wpadli pierwsi klienci i dobrze się on zakorzenił. Działa to tak, że każdy gość lokalu – pizzerii, kawiarni czy cukierni, może zapłacić za danie bądź napój, a te następnie trafią do rannego w szpitalu wojskowym.
Jednak najpierw tych wszystkich możliwości nie było. Założyciel firmy miał tylko pomysł i niewielki kapitał początkowy. Pierwsza placówka testowa została otwarta zimą 2015 roku. W ciągu dwóch lat Pizza Veterano miała już dwa lokale. – Każda franczyza ma właściciela, wszyscy właściciele firm pod moją marką to weterani, niektórzy pracownicy też są weteranami. Łączna liczba pracowników we wszystkich projektach wynosi dziś 130, z czego weteranów jest około 50 – wylicza Leonid Ostaltsev.
Inspiracją dla Ostaltseva były Stany Zjednoczone, gdzie po wojnie w Wietnamie zaczęły powstawać organizacje kombatanckie, a rozkwit inkubatorów przedsiębiorczości i projektów biznesowych zaczął wspierać i zachęcać do aktywności żołnierzy powracających z wojny.
Na pytanie, jakie jest jego życiowe motto, odpowiada: „Idę do przodu!”. Nie wygrywa najsilniejszy, najmądrzejszy, najbogatszy, tylko ten, kto mimo wszystko idzie do przodu, bez względu na tempo. Nie wycofuje się i nie wyprzedza. Osoba, która coś robi, z pewnością odniesie sukces.
Ryzyko weterana
– Wracając z wojny, żołnierz często zmienia miejsce pracy lub obszar działalności. Dlatego chęć samozatrudnienia jest dla weteranów ATO całkiem naturalna i logiczna. Jest też dla nich rodzajem rehabilitacji – mówi psycholog Olena Nagorna z Kijowa. Według niej weterani mają ogromny potencjał do odniesienia sukcesu w biznesie.
– Mają umiejętności szybszego reagowania na zmieniające się okoliczności, a nawet chętniej podejmują ryzyko, dlatego są bardziej otwarci na innowacje w biznesie niż osoby bez takiego doświadczenia. Ponadto doświadczenie w planowaniu operacji jest bardzo pomocne przy sporządzaniu i wdrażaniu biznesplanu – mówi Nagorna.
Oczywiście istnieje możliwość niepowodzenia, a nawet bankructwa. Jednak, jak twierdzą eksperci, to ryzyko dla weterana jest znacznie mniejsze niż ryzyko ześlizgnięcia się na społeczne „dno” z powodu bezczynności lub choroby psychicznej PTSD, czyli zespołu stresu pourazowego. W efekcie jeden po drugim powstają większe lub mniejsze projekty i przedsiębiorstwa, w których sami żołnierze zaczynają się ratować.
Szew ukośny
– Chcę, aby napis „Made in Ukraine” był gwarancją jakości – mówi o narodowym biznesie inny żołnierz, Oleksandr Matyash[D1] . Ten weteran ATO, ratownik medyczny, producent bielizny męskiej pod marką Regata Club, przedsiębiorca, stara się przełamać stereotypy dotyczące ukraińskich producentów i zaszczepić w ludziach szacunek do konsumentów i konsumpcji. Historia jego marki jest już znana na Ukrainie jako legenda.
Oleksandr wielokrotnie narzekał, że podczas wielogodzinnego wykonywania zadań na wojnie spodnie obcierały go w uciążliwy sposób. Wtedy zadzwonił do przyjaciela i poprosił, żeby ten wysłał mu wysokiej jakości bieliznę. Niestety przyjaciel Eugen nie znalazł bokserek spełniających potrzeby żołnierza i zdecydował, że łatwiej będzie samemu je uszyć. Po powrocie Oleksandra z frontu dwaj przyjaciele uszyli pierwszą partię majtek, które nazwali „truchanami”, i wysłali je innym żołnierzom na wschód.
Tak powstała autorska produkcja Regata Club, która wyróżnia się ukośnym szwem, pozwalającym czuć się bardziej komfortowo podczas aktywnego uprawiania sportu czy częstego chodzenia.
Aby stworzyć idealny model bielizny dla mężczyzn, przedsiębiorcy musieli być cierpliwi. – Zebrałem opinie od wszystkich klientów, którzy nosili naszą bieliznę. Każdy z nich zgłosił swoje uwagi, uwzględniliśmy je i dokonaliśmy aż 14 modyfikacji modelu. Ostatecznie bielizna stała się idealna. Nie ma sensu dalej opracowywać nowych modeli, obecnie tylko kolory mogą być inne – mówi biznesmen.
Założenie własnej marki bielizny kosztowało 7 tys. dolarów. Potem zainwestowano znacznie więcej. Ile dokładnie? Tego właściciele jeszcze nie liczyli. Aleksander inwestuje pieniądze, które zaoszczędził na zakup własnego domu.
Gdy sprzedaż bokserek zaczęła przynosić zyski, asortyment firmy poszerzył się o skarpety, koszulki, bluzy, czapki, chusteczki do nosa i paski – wszystko dla mężczyzn. Robią też ubrania na zamówienie. To właśnie ci faceci uszyli koszulki dla pracowników wspomnianej pizzerii Veterano.
– Bokserki dla mężczyzn kosztują od 250 do 350 hrywien (ok. 35 zł – przyp. red.). Uczestnicy ATO i emeryci mają zniżki ok. 10% na cały asortyment. Wszystkie kupowane przez nas materiały są wysokiej jakości, choć nie pochodzą z ukraińskiej produkcji – mówi przedsiębiorca.
Oleksandr jest głęboko przekonany, że weterani, którzy wrócili do domu, mają ogromny potencjał do zmiany społeczeństwa i lokalnych grup. Jeśli nauczono by ich, jak działać społecznie i w zakresie prawa, można by zupełnie zmienić sytuację ekonomiczną na Ukrainie.
Obraca miód w pieniądze
Maksym Petryk, kolejny weteran ATO, po powrocie z wojny zainwestował pół miliona oszczędzonych hrywien i założył spółdzielnię Frontmed. Spółdzielcy zajmują się przetwórstwem miodu, wyrabiają niezwykłe miodowe przysmaki, a 10% zysku przeznaczane jest na tworzenie miejsc pracy i szkolenie innych uczestników ATO.
Po powrocie z frontu Maksym wyjechał na studia do szkoły pszczelarskiej. Wraz z bratem założył spółdzielnię miodową, do której obecnie należy 40 rodzin uczestników operacji antyterrorystycznej. Wszystkie produkty Frontmedu są wykonywane ręcznie, zbieraniem miodu i pakowaniem przysmaków zajmują się żony żołnierzy.
Obecnie spółdzielnia produkuje 27 rodzajów miodowych produktów, a weterani już przygotowują certyfikaty do wejścia na rynek europejski.
Irlandzkie róże pod Lwowem
Żołnierz Andrij Drobit po powrocie z wojny także założył własny biznes. Zasadził irlandzkie róże. W jego szklarni pod Lwowem jest także 6 tys. sadzonek eustomy, które chętnie kupują lwowskie kwiaciarnie.
Andrij służył jako szpieg w operacji antyterrorystycznej, za co otrzymał kilkanaście medali i odznaczeń. Po powrocie chciał być blisko rodziny, ale także blisko natury. Wraz z ojcem przekopał 300 metrów kwadratowych własnej działki we wsi Wysoki, niedaleko Lwowa. Samodzielnie zespawał szklarnię ze specjalnym nawadnianiem kroplowym i… z systemem stereo.
– Przy muzyce cudownie nam się pracuje, a kwiaty słuchając melodii, lepiej rosną – tłumaczy Andrij.
Żona Andrija żartuje, że mąż codziennie wręcza jej setki róż. To ona w firmie rodzinnej zajmuje się projektowaniem kompozycji kwiatowych.
Mimo że firma nie ma jeszcze stałego miejsca sprzedaży kwiatów, dystrybuuje bukiety we własnym zakresie. Ludzie kupują irlandzkie róże, dowiadując się o przedsiębiorstwie z mediów społecznościowych i pocztą pantoflową. Andrij chce wciąż rozwijać biznes kwiatowy. Teraz potrzebna mu jest własna kwiaciarnia.
Antyterrorysta uczy tanga
Oleksij Havrys to bojownik operacji antyterrorystycznej, a teraz także założyciel argentyńskiej szkoły tanga „Abrazo Total”. Sześć lat temu założył własną szkołę tańca, a następnie poszedł na wojnę.
– Mam wielu przyjaciół, ale żaden z nich nie poszedł służyć do wojska. Wtedy zdecydowałem, że to ja muszę – mówi Oleksij.
Mężczyzna uczył tańca nawet na froncie. Po powrocie Oleksij wznowił zajęcia i teraz bezpłatnie uczy weteranów. Nazywa to terapią tańcem. – Pokazuję żołnierzom inny świat, w którym nie jesteś sam, jesteś bezpieczny i szczęśliwy – opowiada.
Historii przedsiębiorczych żołnierzy, z trudnym doświadczeniem wojennych traum, są setki. Żeby przetrwać w społeczeństwie, musieli zainwestować w siebie i znaleźć dla siebie zajęcie. Teraz to oni uczą młodych ludzi, jak założyć własny biznes. Jak być użytecznym i pomagać innym potrzebującym w tym dalekim od ideału świecie.
Oksana Denysyuk – dziennikarka, tłumaczka, aktywistka. Prezeska Fundacji Ukraińskie Centrum Informacyjne, współpracowniczka Fundacji Inicjatyw Społeczno- Ekonomicznych FISE. Współpracuje z ukraińskimi mediami,BBC, 5 kanał, poland2day. Współpracowała z Międzynarodową Organizacją do spraw Migracji przy realizacji projektu „Jestem migrantem”, Ambasadą Ukrainy przy organizacji Dnia Niepodległości Ukrainy. Aktywistka działająca na rzecz migrantów w Polsce, organizatorka i inicjatorka licznych inicjatyw – międzynarodowych koncertów, wizyt studyjnych, targów, wernisaży, pierwszej ukraińskiej street-art galerii w Polsce. Pisze o życiu migrantów w Polsce.